piątek, 26 września 2014

Rozdział 26: część druga



  Dwudziestosześcioletni mężczyzna siedział na tarasie swojego domu. Było tu bardzo przytulnie. Piękna okolica, obrzeża miasta. Mało samochodów, świeże powietrze i dużo zieleni to z pewnością czynniki pozytywnie wpływające na rozwój małego dziecka.
   Dom był niewielki, cztery pokoje. Salon, sypialnia, pokój synka, pokój Pauline  plus kuchnia i łazienka. Na tyłach domu niewielki ogródek troskliwie doglądany przez żonę. Mężczyzna dokończył uzupełniać dokumentację w dzienniku i zamknął go.
   Na taras weszła jego ukochana z dzieckiem na ręku. Mały Francesco uśmiechnął się i zaczął gaworzyć. Jego błękitne oczy, takie same jak oczy jego matki były niesamowicie radosne.
- Odd, nie uwierzysz kto przed chwilą dzwonił! – oznajmiła kobieta.
- Kto?
- Jeremy Belpois!
  Włoch uśmiechnął się pogodnie. Tak, utrzymywał kontakt z Jeremy’m i z Aelitą. Para już za miesiąc bierze ślub i zaprosili małżeństwo Della Robbia na tę uroczystość. Nie mogli się doczekać.
  Na progu balkonu stanęła Pauline Della Robbia. Siostra przyjechała dwa miesiące temu w roli opiekunki dla Francesca. Stwierdziła, że chce podszkolić swój francuski i pobyć w tym pięknym kraju. Przy okazji zajmie się swoim bratankiem którego od razu bardzo polubiła.
- Jesteście tego wieczora w domu? – spytała kobieta z włoskim akcentem.
- Tak, nigdzie się nie wybieramy. – odparła  jej szwagierka.
- Ja idę do kina. Do zobaczenia – uśmiechnęła się i wyszła.
   Była bardzo podobna do brata. Rysy twarzy, chudość i niski wzrost mieli ten sam. Włosy Pauline były czarne a uśmiech pogodny. Ania od razu polubiła całą rodzinę Della Robbia. Pięć sióstr to było dosyć dużo, ale względu, że Anna jest jedynaczką ucieszyła się, że jej nowa rodzina będzie aż tak liczna. Razem z Oddem wybrali się do Polski w podróż poślubną. Cała jej rodzina była zachwycona jej mężem mimo, że w ogóle nie mogli się dogadać. Było to dosyć zabawne kiedy ona musiała występować w roli tłumaczki.
   Odd pracował w szkole. Był nauczycielem wychowania fizycznego i ta praca bardzo mu odpowiadała. Zawsze lubił sport i teraz miał szansę zarażać swoją pasją innych. Uzupełniał dokumentację w dzienniku, podczas przerw dzwonił do żony lub siostry („Co z moim synkiem?”) a po pracy wracał do domu, żeby jak najszybciej wrócić do rodziny.   
   Ania spełniła swoje marzenie. Ukończyła medycynę i pracuje w pobliskim szpitalu. Praca pochłania znaczą część jej czasu dlatego po pół roku urlopu postanowiła znaleźć nianię dla synka. Jak się okazało nie musi zatrudniać obcej osoby. Jedna z sióstr Odda wyraziła chęć zajmowania się chłopcem przy okazji ucząc się francuskiego.
   Kobieta podała dziecko mężowi i poszła przygotowywać kolację. Przeczesała dłonią swoje długie blond włosy.
- No co mój mały?– zapytał Odd całując dziecko w czółko.


***


- Aelita nie widziałaś gdzieś moich papierów?
- Są w szafce.
   Jeremy Belpois poszedł w stronę szafki grzebiąc  w niej zawzięcie. Wreszcie znalazł to czego szukał. Te dokumenty były mu bardzo potrzebne na jutro do pracy. Usiadł na czerwonej kanapie obok swojej narzeczonej i przejrzał je jeszcze raz. Wszystko się zgadza. Jeremy pracuje w wielkiej firmie komputerowej gdzie ma wielkie uznanie i może liczyć na szybki awans.
  Mężczyzna nie zmienił się wiele. Dalej ma blond włosy i nosi czarne okulary. Jest bardzo szczupły, ale nie aż tak jak dawniej co sprawia, że naprawdę wyprzystojniał.
  Aelita oczywiście wydoroślała już nie jest tą nieśmiałą nastolatką, ale coś z tej delikatności nadal w niej pozostało. Jej różowe włosy nie były już krótkie. Teraz sięgały jej do ramion. Zielone oczy jak zawsze hipnotyzowały jej ukochanego.
  Kobieta pracowała w tej samej firmie co ukochany, ponieważ tak jak on interesowała się informatyką i fizyką. Razem byli na tych samych studiach i razem złożyli podanie o tę obecną pracę która bardzo przypadła im do gustu. 
  Wynajmowali to dwu pokojowe mieszkanie w centrum miasta już od ponad roku. Postanowili, że po ślubie kupią coś własnego. Wesele miało być skromne; rodzina pana młodego i przyjaciele.
  Kobieta wyjrzała przez okno. Podobała jej się ta miejska panorama. Cieszyła się bardzo z tego ślubu. Wreszcie Jeremy będzie jej mężem, ale z jednej strony smuciła się bo nie będzie nikogo z jej rodziny. Te myśli dopadały  ją coraz częściej.
  Jednak nie zamierzała się poddać. Będzie szczęśliwą panią Belpois, pomyślała i zaśmiała się na co Jeremy uniósł zdziwiony brwi.



***

  William Dunbar siedział właśnie w fotelu  w swoim mieszkaniu. Znajdowało się ono niedaleko centrum miasta. Mężczyzna oglądał mecz swojej ulubionej brytyjskiej drużyny.
  Anglik pracował w firmie. Siedział za biurkiem uzupełniał dokumenty, chodził na spotkania. Lubił po pracy wyjść na siłownię lub na piwo z kumplami. Podobało mu się jego poukładane życie. Prawie.
   Jego dziewczyna Yumi mimo wielokrotnych próśb nie zgadzała się na ślub. Prosił i nalegał, ale ona cały czas twierdziła, że nie jest jeszcze gotowa. Że ma pracę i musi jeszcze poczekać.
   Yumi jest dziennikarką. Zamiłowanie do pisania odkryła w sobie dosyć późno, ale uwielbiała to robić. Pisała, więc w jednej z lepszych gazet. Często udawała się w podróże, przeprowadzała wywiady i robiła zdjęcia a później przelewała to wszystko na papier.
   Kobieta naprawdę wypiękniała. Zapuściła włosy które były teraz do połowy pleców. Piękne, kruczoczarne. Nie była już tak bardzo chuda tylko szczupła. Wielu mężczyzn się za nią oglądało.
  I oto właśnie chodziło Williamowi. Nie chciał, żeby inni mężczyźni zagadywali do Yumi widząc, że nie ma ona obrączki na palcu. To bardzo denerwowało Dunbara.
  Było coś jeszcze. Chciałby, żeby już mieli dzieci. Kochał Japonkę i chciałby założyć z nią rodzinę.
- Co robisz kochanie?! – krzyknął.
- Sprzątam kuchnię!
   No tak. Przecież kiedyś i to trzeba robić. William przeklął. Jego drużyna straciła właśnie bramkę.
  Nagle zadzwonił telefon. Yumi pobiegła szybko w jego stronę i odebrała połączenie.
- Cześć, przyszła pani Belpois! – zaśmiała się kobieta.
- Ej.. chciałam pani powiedzieć, pani Dunbar, że w tą sobotę zaprosiłam wszystkich wojowników Lyoko no i oczywiście żonę jednego z nich na obiad. Czy przyjmuje pani zaproszenie?
- No jasne! – ucieszyła się Yumi.
- Do zobaczenia. 
   Kobieta wróciła do sprzątania. I nagle w mózgu zapaliła się jej żaróweczka. Wszyscy wojownicy Lyoko oznacza też… Ulricha. Yumi nie kontaktowała się z nim odkąd poszła na studia. Czy bardzo się zmienił? Jaki jest jego zawód? Czy… czy on ma kogoś?! Nie wiadomo dlaczego, ale zaczęło ją to bardzo interesować i sam Stern nadal nie jest jej obojętny.
  Jedno jest wiadome: trzeba ładnie wyglądać w tą sobotę. 


---------------------------------------------------------------- 
Już mamy część drugą... Jak ten czas leci... Pamiętam jak dodałam pierwszy rozdział :). Jak się Wam podobają ten zmiany? Liczę na opinie :). Pozdrawiam. I.

czwartek, 18 września 2014

Rozdział 25: Koniec części pierwszej.



   Ulrich spojrzał na dziewczynę. Nie to, że była brzydka. Po prostu mu się nie podobała i to wszystko. Chyba nie jest jeszcze gotowy na nowe romanse.
    Charlotte spojrzała na chłopaka z nadzieją. Od dawna jej się podobał jednak nigdy nie miała odwagi do niego zagadać. Miała wrażenie, że on nie gustuje w takich dziewczynach jak ona; różowe sukienki, długie tlenione na blond włosy. Zainteresowania: moda i plotki. Dwa różne światy.
- Słuchaj, naprawdę nic z tego nie będzie. Wracam do pokoju, dzięki za spotkanie, Char. – powiedział jej a ona zrobiła tylko głupią minę.
   Stern nie mógł uwierzyć, że się w to wszystko wpakował. Po co na siłę szukać sobie dziewczyny?! To nie ma sensu. Otworzył drzwi do pokoju i zastał tam Odda któremu o dziwo towarzyszyła Ania. Chyba wreszcie odkleiła się od podręczników. Zadowolony Della Robbia przytulał dziewczynę do siebie i szeptał do niej po włosku. Dziewczyna kiedyś wyznała, że „to taki romantyczny język”  na co rozradowany Odd często mówił do niej właśnie w swoim ojczystym języku. 
- Cześć włosko-polska paro. – powiedział Ulrich siadając na swoim łóżku.
- Hej. – odpowiedzieli mu.
  Kiwi przyczłapał do Niemca i zaczął drapać mu nowe spodnie pazurkami na co Ulrich pogłaskał go po łbie i odepchnął delikatnie od siebie. Pies potraktował to jako zabawę i ucieszył się bardzo.
- No kto jak kto, ale Kiwi na pewno cieszy się z mojej obecności – zaśmiał się chłopak.


***

  W tym samym czasie Jeremy i Aelita przechadzali się po parku. Trzymali się za ręce i rozmawiali o tym o czym rozmawiają najczęściej: o przyszłości. Postanowili, że na studia pójdą razem, najlepiej na ten sam kierunek. Jeszcze nie wiedzą dokładnie na jaki i o tym tak dyskutują:
- Ja bym chciała studiować chemię albo informatykę – upierała się dziewczyna. 
- Mówiłem ci już, że nie idziemy  na chemię.
- Ale mi się tak podoba! Proszę, Jeremy…
  Chłopak wiedział, że nieważne co będzie w życiu robił ważne, żeby był z nią. Ze swoją ukochaną dziewczyną.


***


- Yumi…
- Hmm?
   Para leżała właśnie przytulona na łóżku w pokoju chłopaka. Byli bardzo zmęczeni po lekcjach i miło było tak odpocząć.
- Ile chciałabyś mieć dzieci? – zapytał śmiertelnie poważnym tonem William.
  Yumi zaśmiała się serdecznie.
- Naprawdę jeszcze o tym nie myślałam.
- A ja myślałem. Chcę troje. Dwóch synków i córeczkę – oznajmił i pocałował ją w czoło.
- Świetny pomysł. Kiedy ja z trójką dzieci będę pracować?
- Damy radę. – zaśmiał się.
   Postanowili iść do automatu kupić sobie kawy. Trzymając się za ręce szli w  tym kierunku. Po drodze minęła ich Sissi wymownie patrząc na ich splecione dłonie. Japonka miała to w  nosie. Nie obchodziło jej zdanie Delmasowej. W ostatnim czasie niewiele myślała o tym co ktoś o niej sądzi. Stało się to dla niej obojętne.
  Przy urządzeniu z napojami stał Ulrich klnąc pod nosem. Widocznie maszyna znów przyjęła monety nie dając nic w zamian. Czasem jej się to zdarzało. Yumi podeszła do automatu i z całej siły go kopnęła. Wtedy dopiero dało się słyszeć odgłos robionego napoju. Stern popatrzył na nią. Z jego twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji. Jego oczy były bez wyrazu, nieprzeniknione. Od tego wzorku dziewczynie zakręciło się w głowie i lekko się zachwiała na co jej ukochany musiał złapać ją w ramiona.  
   Zapadła niezręczna cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. William patrzył na Yumi, ona patrzyła na Ulricha a on na nią. Co to w ogóle ma być?
- Przepraszam. – mruknęła dziewczyna.
- William, czy możesz nas na chwilę zostawić samych? – spytał Stern.
  Anglik spojrzał na swoją dziewczynę a ta kiwnęła głową.
- Rozstańmy się w zgodzie. – przemówił nagle Ulrich.
- Co? – zaniemówiła dziewczyna.
- To co słyszałaś. Nie chcę mieć w tobie wroga.
- Ja też tego nie chcę – odpowiedziała mu.
  Ulrich wyciągnął rękę. Yumi uścisnęła ją i stali tak przez chwilę. Umysł chłopaka zasnuła fala wspomnień: pierwszy raz kiedy ujrzał Japonkę, ich pierwszy trening, walki w Lyoko, chronienie Aelity, wszystkie ich kłótnie, pierwszy pocałunek.
   To dziwne bo przed oczami dziewczyny pojawił się ten sam obraz. Jego zapach kiedy brał ją w swe ciepłe ramiona, jego usta które szeptały „kocham cię”, uśmiech który gościł na jego twarzy kiedy ją zobaczył.
- Ja muszę już iść. William czeka. – to powiedziawszy dziewczyna obróciła się napięcie i niepewnym krokiem poszła do swojego chłopaka.
  Ulrich nie myślał już o tej kawie. Zostawił ją tak i usiadł na najbliższej ławce. Zrobiło mu się niewyobrażalnie smutno. Przez te wspomnienia. Czy to nigdy się nie skończy? Czy już do końca życia będzie musiał znosić te wizje o szczęśliwej przeszłości? Czy każdą napotkaną dziewczynę będzie podświadomie porównywał do Yumi?


***

- A ty co chciałabyś studiować? – zapytał Odd.
- Chciałam wrócić do Krakowa, żeby tam pójść na medycynę. – oznajmiła dziewczyna.
- Do.. Krakowa?
- No tak w końcu tam jest mój dom, prawda?
- Proszę cię zostań zemną. Nie chcę żebyś wyjeżdżała. – błagał ją Della Robbia patrząc w te oczy barwy nieba które teraz zamgliły się z powodu łez.
- Zostanę. Dopóki będę z tobą nigdzie się nie wybieram – szepnęła.
  Poleżeli jeszcze chwilę tak przytuleni i postanowili wyjść na dziedziniec, trochę się przewietrzyć. Bladą twarz dziewczyny oblały różowe rumieńce po prośbie złożonej przez chłopaka. Złapali się za ręce i zaczęli spacerować. Odd zaczął się zastanawiać czy to uczucie którym darzy Anię jest tym prawdziwym, na zawsze? Czy to niej zauroczenie? Włoch modlił się, żeby spędzić z tą dziewczyną całe swoje życie.


***

  Aelita i Jeremy siedzieli w pokoju. Rozmawiali o Lyoko. O tym jak walczyli przeciwko XANIE. Chłopak wyznał, że dzień w którym uruchomił komputer był najszczęśliwszym w jego życiu. Gdyby nie to poznałby Aelity. Nie połączyłaby ich ta magiczna więź i nie byliby teraz tacy szczęśliwi. Bo przecież o to właśnie chodzi w życiu, żeby być szczęśliwym, prawda? 



-------------------------------------------------------------------- 
Witajcie moi drodzy! Zaczęła się szkoła, jak tam u Was? Ten rozdział kończy część pierwszą opowieści i niedługo dodam rozdział który będzie już częścią drugą opowiadania :) Mogę zdradzić, że czeka nas bardzo dużo zmian :D. Proszę o dużą liczbę komentarzy bo jestem ciekawa ile osób czyta te moje bazgroły :). Całuski. 
 

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 24



   Jak to jest w ogóle możliwe? Przecież to nie tak miało wyglądać, on miał w planach pogodzenie się z nią. Nie chciał, żeby tak to się potoczyło. Nie. Miało być całkiem inaczej. Ona miała go przerosić. Mieli do siebie wrócić i znowu być razem jak dawniej. Ale ona tego nie chce. Sama podjęła tę decyzję. Między nimi koniec. Na zawsze.
   Popatrzył na śpiącego współlokatora. Sobota, siódma rano a on, Ulrich   zamiast wypoczywać po całym tygodniu nauki rozmyśla o tym co było. Nie bój się formy przeszłej, nakazał sobie. Było i nie wróci. To są wspomnienia. Tylko wspomnienia, nic więcej.
   Stern wstał i zaczął się ubierać. Nie będzie tak leżał już nie zaśnie. Poszedł do łazienki. Z racji tego, że jest tak wcześnie nie zastał nikogo. Dlaczego to wszystko jest takie nie fair? Nawet głupie mycie zębów teraz go denerwuje. Wziął swoje rzeczy i ruszył z powrotem do siebie. Przed drzwiami pokoju zastał Anię. Dziewczyna rozpuściła dzisiaj włosy w długie, jasne fale. Niebieskie oczy wpatrywały się w niego uważnie. Jakie  piękne, fiołkowe! Stop… Co on wyprawia?
- Cześć, Ulrich. Wiesz, może czy Odd już wstał?
- Śpi jeszcze. Przekazać coś?
- Powiedz mu, że dzisiaj nie będę mogła z nim nigdzie wyjść. Mam mnóstwo lekcji i dodatkowych prac. Dlatego tak wcześnie wstałam. No to na razie. – uśmiechnęła się uroczo i szybkim krokiem ruszyła sięgając do torby po książkę.
  Ulrich wszedł do sypialni po cichu, żeby nie obudzić przyjaciela, ale ten już nie spał. Wpatrywał się w sufit ze smętną miną.
- Że też musiałem się zakochać w pracoholiczce! Słyszałeś ją?! Muszę czekać do jutra, żeby pójść z nią na spacer! Po co się tyle uczyć do jasnej cholery? – krzyknął gniewnie na co Kiwi zaskomlał cicho.
   Sternowi nie spodobało się to w jaki sposób się o niej wyraża.
- Zamiast się cieszyć, że jest mądra to ty narzekasz zastanów się. – wyraził swoje zdanie Niemiec.
- A co ty jej tak bronisz? – zapytał podejrzliwie.
- Ja nic… - odparł wbijając wzrok w podłogę.  
  Odd przyjrzał się przyjacielowi podejrzliwie. Bardzo cierpiał z powodu rozstania z Yumi. On nadal ją kocha…
- Słuchaj uważnie. Idź z nią porozmawiaj. Tylko szczerze bez nerwów.
   Ulrich zastanowił się. Ma coś do stracenia? Nie mogą do końca życia udawać, że się nie znają. To nie ma sensu. Wstał i ruszył do jej pokoju. Nie obchodziło go, że może jeszcze spać. To nie może być prawda, że ona teraz jest z Williamem! Zawsze mówiła, że jest dla niej przyjacielem, nikim więcej. Zapukał do jej drzwi.
  Otworzyła mu Aelita będąca jeszcze w piżamach. Wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia na jego widok.
- No to może ja pójdę do łazienki…  - szepnęła różowo włosa i wyszła.
   Zapadła krępująca cisza. Ubrana już Yumi wpatrywała się w chłopaka podejrzliwie i smutno.
- Czego chcesz nieznajomy? – spytała a jej czarne oczy wypełniły się łzami.
- Nie mów tak.
- Sam tak kazałeś. Ma być jakbyśmy się nigdy nie poznali – powiedziała naśladując jego głos.
-Ale tak się nie da – odparł wbijając wzrok w podłogę.
- W takim razie czego chcesz?
  Bum. Sam nie wiedział.
- To prawda, że chodzisz z Williamem? – wypalił.
- Co cię to interesuje? – odrzuciła czarne włosy mierząc go spojrzeniem. Stali naprzeciwko siebie on sporo wyższy, więc Yumi podniosła głowę.
- Bo… ja chyba coś do ciebie jeszcze… - nie musiał dokończyć. Ból w oczach dziewczyny był straszny. Dlaczego mówi to teraz? Nie mógł wcześniej? Co on sobie w ogóle wyobraża?
- Teraz to mówisz? – jedna z łez wypłynęła na jej blady policzek. Ulrich nie mógł patrzeć jak dziewczyna się smuci. Chciał do niej podejść i ją przytulić, żeby wszystko było tak jak dawniej. Tak jak powinno być. Wtedy wszyscy są szczęśliwi.
- Co tu się dzieje? – usłyszeli znajomy głos. Ciemnowłosy chłopak wszedł szybko do pokoju obejmując Yumi i całując ją w czoło. Owy ciemnowłosy popatrzył na Sterna z wielką nienawiścią i pogardą.
- Czego od niej chcesz? – zapytał William.
- A co cię to obchodzi? – wzburzony Ulrich zmrużył gniewnie oczy.
- To, że nie będziesz jej więcej ranił. Wystarczająco już płakała i smuciła się z twojego powodu. – podniósł głos Dunbar.
- Przeze mnie? To przez ciebie cierpiała, to ty wszystko zniszczyłeś!!!
   Ich miny nie wróżyły nic dobrego. Zaczęli gniewnie mierzyć się wzrokiem.
- Dosyć macie przestać natychmiast! – krzyknęła przerażona Yumi i stanęła przed Williamem zasłaniając go własnym ciałem jakby chciała go obronić.
- Nie rób tak sam potrafię się obronić, kochanie – szepnął William a na słowo „kochanie” Ulrich zacisnął zęby. Wyglądało jakby zaraz miał się rzucić na wpatrzonego w Japonkę Dunbara.
   W tym momencie na scenę wkroczyli Jeremy i Aelita. Różowo włosa stanęła jak wryta na progu trzymając swoje rzeczy a za nią okularnik otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Co tu się dzieje? 
- Nie róbcie scen! – pisnęła Yumi łapiąc Williama za ramię i zaglądając mu w oczy, żeby się uspokoił. On uśmiechnął się uroczo i pogładził dłonią jej policzek. Następnie wetknął jej zabłąkany kosmyk za ucho.
   Rozwścieczony Stern wyszedł z tego pokoju. Nie mógł patrzyć jak ten bałwan ją dotyka. On ją całuje! Ona się z tego cieszy! Uśmiecha się do niego i przytula! Czuje się bezpieczna w jego ramionach! To on powinien być na jego miejscu! A najgorsze jest to, że to on sam pozwalając jej odejść wszystko zepsuł. Zatrzasnął się w pokoju i siedział w nim cały dzień, warcząc na każdego kto chciał z nim porozmawiać.

***

- Ale się porobiło – skomentowała Ania usłyszaną od Odda relację o zajściu w pokoju dziewczyn. Siedzieli podczas niedzielnego śniadania. Ulricha oczywiście nie było. Leżał sobie zamknięty w pokoju. Yumi siedziała z Williamem i ich znajomymi z klasy. Dziewczyna nie była zbyt wesoła, ale jej nowy… nie bójmy się tego wyrażenia: ukochany co rusz ją pocieszał i rozweselał. Nie była sama. 
  Czwórka przyjaciół siedziała przy dawnym stoliku jedząc posiłek w tym uszczuplonym gronie. Della Robbia  spojrzał na Anię. Była blada, ale nie tak jak zwykle tylko jeszcze bardziej. Jej oczy były pokrążone, pewnie znowu spała sześć godzin. Dziewczyna jest zmęczona mimo to uczy się wytrwale. Ma siłę na dodatkowe obowiązki! Włoch martwił się o swoją ukochaną i od razu wybaczył jej sobotni brak czasu. Ona pracuje za dwóch!
   Aelita wymieniła z Jeremy’m porozumiewawcze spojrzenia. Pracoholizm Polki był im dobrze znany i wiedzieli, że ona po prostu lubi dużo się uczyć. Martwili się o Ulricha. Co teraz? Skoro Yumi postanowiła być z Williamem? Czy Stern zapomni o dawnej miłości i znajdzie sobie inny obiekt westchnień? To nie było w jego stylu, ale zawsze można przecież pomarzyć.
   Ujrzeli go kiedy szedł w ich stronę z tacką. Miał zdeterminowaną minę i szybko usiadł obok naszej czwórki.
- Cześć wam – uśmiechnął się. Widać było, że był to wymuszony, sztuczny uśmiech.
- Jak… jak się spało? – spytała ostrożnie Ania.
- Dobrze, dziękuję – odparł i wyszczerzył się do niej rozbrajająco.
   Wszyscy zaczęli się zastanawiać skąd w nim ta zmiana? Jeszcze wczoraj zachowywał się zupełnie inaczej. Zachodzili w głowę co też mogło się wydarzyć, że tak się zmienił.
   Otóż nic się nie stało. Ulrich postanowił sobie, że będzie normalnie żył bez dziewczyny którą kocha. Pozwoli jej odejść, ponieważ ona tego chce. Jej szczęście jest dla niego najważniejsze. Będzie starał się zachowywać jak normalny, szczęśliwy nastolatek:  będzie grał w piłkę, uczył się i rozmawiał z przyjaciółmi. Tak jak za dawnych czasów powygłupia się z Oddem, pouczy z Aelitą i doradzi się Jeremy’ego.
  Co oczywiście nie znaczy, że się poddał. Miał nadzieję, że jeszcze kiedyś ich drogi się zejdą. Był niemal pewny, że wydarzy się „to coś” co znowu ich do siebie przyciągnie. Tak jak walka z Lyoko ich ze sobą zżyła…  
  „Przydałby się powrót do przeszłości” pomyślał. 

------------------------------------------------------------------- 

Witajcie moi drodzy! Mamy 1 września i zaczął się nowy rok szkolny w związku z tym posty będą dodawane raczej w weekendy, ponieważ nie będę miała czasu. Pod koniec II klasy gimnazjum miałam średnią ocen 5,3 w tym roku muszę się postarać tak samo :D. I dodatkowo czekają mnie egzaminy... No nic możecie być pewni, że nie opuszczę tego bloga :). W ten weekend jadę na wesele, więc raczej nie dodam nowej notki. Całuski i udanego nowego roku szkolnego!