sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 40


- Dokąd się wybieracie? - spytała Danielle swojego męża. 
- Nic ważnego, kochanie. 
  Spojrzał na zazdrosne, zielone oczy swojej żony. Wiedział, że kiedy wrócą do domu mocno oberwie mu się za tą sytuację. Ale nie miał wyjścia, musiał porozmawiać z Yumi. 
  Stanęli przed domem. Obydwoje byli mocno zestresowani, nie mieli pojęcia co powiedzieć. Louisa została w środku, bawi się z dziećmi. Yumi zbladła. 
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - w tym pytaniu krył się ból. Wściekłość po tym jak zostawiła go bez słowa. Potraktowała go jak zabawkę, jak rzecz. Nic nie powiedziała, nie wyjaśniła. Co ona sobie wyobrażała?  
  Spojrzała w jego brązowe oczy. Widziała jak jego usta wykrzywiają się w grymasie wściekłości. 
- Ja.. byłam zagubiona. Spanikowałam - wymamrotała patrząc na czubki swoich butów. 
- I to jest powód?! Żeby nie powiedzieć mi o tym, że zostałem ojcem?! - podniósł głos. 
- Ja.. Chciałam.. Naprawdę.. Ale bałam się twojej reakcji. To wszystko tak się dziwnie potoczyło - powiedziała Yumi ze łzami w oczach. 
- Ale uciec z moim dzieckiem to już się nie bałaś? Jesteś żałosna! 
- Nie krzycz na mnie! Myślisz, że to jest dla mnie łatwe! 
  Poczekali chwile aż ich serca przestaną tak szybko bić a przyspieszone oddechy wrócą do normy. Na policzkach kobiety wykwitły czerwone rumieńce. 
- Kiedy wracasz do siebie? - spytał po kilku minutach milczenia. 
- Za tydzień. 
  Jeden tydzień. To czas jaki mu dała aby spotkał się z córką. 
  Osoba którą kochamy potrafi zranić sto razy bardziej niż największy wróg. Najbardziej bolą rany zadane przez przyjaciół. 



***


  Przebrane w piżamy Aelita i Yumi siedziały na kanapie w salonie. Dzieci położone już spać, Jeremy uzupełnia dokumenty do pracy w innym pokoju. 
- Tak powiedział? - piękne, zielone oczy pani domu wyrażały wielkie zdziwienie. 
  Skończyły właśnie omawiać całą tę sytuację z Ulrichem. 
- A co przez ten czas.. Działo się z Williamem? - spytała Yumi nieśmiało. Nie miała kontaktu z byłym chłopakiem. 
- Och, wszystko u niego w porządku. Z tego co wiem nadal pracuje tam gdzie pracował. 
- Ma kogoś? - spytała ciekawie. Miała nadzieję, że tak nie chciała myśleć, że jest samotny. Mimo wszystko nie życzy mu źle. 
- Tak. Wziął ślub z jedną z koleżanek z pracy. Avril się chyba nazywa. Mają córkę - uśmiechnęła się Aelita. 
- Wreszcie jakaś dobra wiadomość - zachichotała Yumi. 
   Siedziały tak i rozmawiały. Noc wydawała się być zbyt krótka dla przyjaciółek.



***

  Po bladych policzkach Danielle płynęły łzy wymieszane z tuszem do rzęs i czarną kredką. Czerwone wargi drżały lekko.
- Wie-edzialam, że.. kogoś m-masz! - chlipnęła. 
- Nie. Między nami koniec i to wszystko. I nie mam żadnego romansu - zapewnił ja Ulrich szukając swojej koszuli. 
- Nie! M-masz zostać! Jesteśmy małżeństwem! Przysięgałeś! - stanęła na przeciwko drzwi torując mu drogę do wyjścia. 
- Już niedługo. Składam pozew o rozwód ale zapewniam cię nie chcę żadnych pieniędzy ani orzekania o winie. Rozejdźmy się w spokoju, jak normalni ludzie - poprosił ją. 
- O nie mój drogi. Zmarnowałeś mi dwa lata życia i zapłacisz mi za to! - krzyknęła. 
- Ja też musiałem z tobą wytrzymać dwa lata - odparł sarkastycznie. 
  Wymierzyła mu solidny policzek. 
- Skończyłaś już robić sceny? Wychodzę - powiedział niewzruszony odpychając ją delikatnie od drzwi. 
- A idź sobie! Jeszcze będziesz błagał o wybaczenie!
  Jasne, już lecę pomyślał. 



***
  

- Nie widzę sensu oglądania tak późno meczu - oznajmiła Ania zmywając  makijaż.
- A ja nie widzę sensu malowania się. Jesteś perfekcyjna bez niego - odparł z szerokim uśmiechem. 
  Wywróciła tylko oczami i skupiła się na usuwaniu szminki z ust. 
- TAAAK! GOOOL!!!
- Zamknij się bo obudzisz dziecko! 
  Zaśmiał się tylko i oglądał dalej. Dzwonek do drzwi. 
- Kto to o tej porze - Odd wstał. 
- Cześć, stary. Przenocujesz mnie? Będzie jak za starych dobrych czasów. - zakłopotany Ulrich uśmiechnął się.
- Jasne wchodź. 
  Ulrich wszedł do niewielkiego saloniku i położył torbę na podłodze. Uśmiechnął się do Ani będącej w śmiesznym, puchowym szlafroku. 
- Coś się stało? - spytała zmartwiona. 
- Nie..  Nie martw się. 
  Mężczyźni usiedli przed telewizorem i zaczęli komentować przebieg meczu. 
  Ania poszła do pokoju synka. 
 Przykryty czerwonym kocykiem, jasnowłosy chłopczyk spał. W rączkach miał zaciśnięty samochodzik. Jego małe usteczka były mocno zaciśnięte. 
  Pocałowała go w czółko. Nie wyobrażała sobie życia bez tego malucha. To zabawne w jaki sposób dziecko potrafi zawładnąć twoimi uczuciami. Kiedy jest się matką najważniejszą osobą na świecie staje się twoje maleństwo. 



-----------------------------------------------------------------------
Witajcie kochani! 
Piszę ten rozdział w przerwie między szaleńczym zakuwaniem do egzaminów gimnazjalnych które zaczynają się już we wtorek (!!!). Trzymajcie za mnie kciuki szczególnie na części matematycznej bo jej najbardziej się obawiam :D Najlepiej czuję się z językiem polskim i  historią..
Powodzenia wszystkim którzy również piszą egzaminy! 
Już niedługo będę mogła poświęcać cały wolny czas na to co kocham (czyli pisanie!).
Pozdrawiam wszystkich serdecznie :*
Idę się uczyć...