Szkoła powoli pustoszała.  Był piątek i wszyscy rozjeżdżali się do domów
na święta. Magiczną atmosferę dało się wyczuć w 
powietrzu. Może z kilkoma wyjątkami. Odd Della Robbia już od kilku dni
próbuje pogodzić się ze swoja dziewczyną. Bezskutecznie. Wygląda na to, że Ania
obraziła się na niego na  dobre, więc
chodził wściekły i naburmuszony.  
    Teraz siedział w pokoju Jeremy’ego
przyglądając się jak pakuje ostatnie rzeczy. Szczęściarz spędzi czas ze swoją
rodziną i dziewczyną. 
- Odd, idź
ostatni raz. Powiedz jej prawdę – poradził mu pakując parę skarpetek. 
  Nie mając nic do stracenia chłopak postanowił
spróbować raz jeszcze.  Zauważył, że
korytarze są już niemal całkowicie puste. Niewiele osób zostało w Kadic.  Wszedł do sypialni Ani bez pytania.  
  Dziewczyna właśnie pakowała swoje ubrania w
fioletową walizkę. Czarna spódnica zamarła jej dłoniach kiedy zauważyła swojego
gościa. 
- Hej –
mruknęła. 
- Przepraszam
cię. Za wszystko. Wiem, że nie powinienem tak mówić o tobie. Moja zazdrość była
bezpodstawna. Bardzo mi przykro, że wyjedziesz na święta. – powiedział Odd. 
- To właśnie
chciałam usłyszeć. – rzuciła mu się w ramiona – nie potrafię się na ciebie
długo gniewać. 
- Ale wyjedziesz
do Polski? 
- Tak. Teraz
jest zbyt późno żeby to odwoływać. Pogadamy przez Internet. Zrobię dużo zdjęć
mojej rodziny i starówki. Spodobają ci się. Polska to piękny kraj.- uśmiechnęła
się słabo. 
- Jeżeli jest
taki sam piękny jak Polki to chcę tam jechać – zaśmiał się.  
      Obydwoje byli  szczęśliwi. 
Bardzo za sobą tęsknili. Ania skończyła się właśnie pakować i poprosiła
Odda żeby ją odprowadził  przed szkołę,
ponieważ chce go przedstawić rodzicom. 
Chłopak był trochę zestresowany bo nie wiedział czy  go polubią. Szli powoli rozmawiając i
nadrabiając ten czas kiedy byli na siebie obrażeni.  
   Odd ujrzał mężczyznę o niebieskich oczach
i  rudych włosach , był bardzo wysoki.
Obok niego stała jego żona również o jasnych oczach i krótkich blond włosach.
Na ich twarzach gościł szeroki uśmiech. 
Mieli bardzo jasne karnacje.  
- Mama, tata!
Jak miło was zobaczyć! – krzyknęła Ania i przytuliła się do rodziców. 
- Nam również,
kochanie. – powiedziała kobieta. 
- A co to za
młodzieniec? – spytał surowo ojciec. 
- To mój
przyjaciel tatku – odpowiedziała mu dziewczyna. 
- Odd Della
Robbia miło mi – przedstawił się chłopak. 
- Przyjaciel?
Uważaj na moją córkę Odd – zaśmiał się pan Nowak. 
- Eee
dobrze.  
- No to my już
będziemy jechać. Wesołych świąt Odd, miło nam było cię poznać! – oznajmiła mama
Ani i razem z rodziną wsiadła do auta. 
  Odjechali szybko i chłopak zauważył jak
ukochana  macha mu przez szybę ze smutną
miną. Jemu też było przykro. Niechętnie wrócił do Kadic, do swojego
pokoju.  
    Ulrich siedział na łóżku i właśnie
zadzwonił telefon zdziwiony chłopak oznajmił, że to jego ojciec dzwoni . Wysłuchawszy
dwudziestominutowego monologu powiedział: 
- Moje oceny
ostatnio się poprawiły. I nie zmienię moich przyjaciół. Wesołych świąt tato. –
rozłączył się. 
- Problemy ze
starszym? 
- Jak zawsze. 
*** 
   Jeremy szedł w stronę sypialni swojej
dziewczyny. Był bardzo podekscytowany. Przedstawi Aelitę swoim krewnym. Zapukał
do drzwi i wszedł. 
- Cześć,
spakowana? – zapytał.
 - Tak… Jeremy a jak twoja rodzina mnie nie
polubi? Wiem, że twoi rodzice są bardzo mili dla mnie, ale nie wiem co z
innymi… - zakłopotana spojrzała gdzieś w kąt. 
- Nie no co ty!
Jak możesz tak myśleć! Oczywiście, że cię polubią każdy kto cię zna cię polubi!
– Jeremy przytulił ją – Chodź idziemy. 
  Poszli jeszcze się pożegnać z przyjaciółmi i
wręczyli sobie prezenty.  
   Wyszli
właśnie ze szkoły kiedy ujrzeli pana Belpois. Jak zawsze radosny powitał syna i
Aelitę. Był to tak miły człowiek, że każdy się do niego uśmiechał. Wsiedli
razem do auta i zarówno Jeremy jak i Aelita byli pewni, że  to będą cudowne święta. 
*** 
- Chcesz żelka?-
zapytał Ulrich żując zielony smakołyk. 
- No daj… Kiedy
to się włączy? – zirytowany Odd uderzył pięścią w laptop. 
- Uspokój się!
Jest tak późno, że nie zdziwiłbym się gdyby Ania już spała. 
- Nie, nie
obiecała mi, że będzie! O jest! – zachwycony wpatrywał się w monitor. 
- Witaj! –
słychać było głos z laptopa. 
- Jesteś! Jak
podróż? – zapytał Odd. 
- Nie lubię
latać samolotem, ale jest w porządku. Jestem w domu babci. O czekaj moja
kuzynka chcę cię zobaczyć. – obok Ani na ekranie pojawiła się teraz jakaś
mniejsza blondynka – to jest Kasia. 
- Cześć. –
powiedział Odd. 
- Ona umie mówić
tylko po polsku – zaśmiała się – chciała cię tylko zobaczyć. Jutro po południu
pogadamy, babcia mnie woła. Dobranoc kochany! 
   Odd wpatrywał się w monitor jak urzeczony. 
- Haha Romeo
otrzeźwiej! – zaśmiał się Ulrich na co chłopak wystawił do niego język. 
   Usłyszeli pukanie do drzwi i weszła Yumi.
Miała łzy w oczach i wyglądała na bardzo smutną. 
- Co się stało?
Twoi rodzice znów się pokłócili? – zapytał zmartwiony Odd. 
- Nie.
Powiedzieli mi, że po świętach wracamy do Japonii. 
-------------------------------------------------------------------------------- 
 Mam nadzieję, że wybaczyliście mi ostatni krótki rozdział :D.  Następny dodam już we wtorek. Pozdrawiam ;*.  
Wszystko fajnie, ale koniec?! Yumi nie może wyjechać! O nie.
OdpowiedzUsuńI czekam do wtorku...
Pozdro
Patu nia
Super! :) Cieszę się, że Odd i Ania się pogodzili.:)
OdpowiedzUsuńEch..a Ulrich znowu ma problemy z ojcem, biedak..;c
Ii...że CO?! Ja się nie zgadzam na to, żeby Yumi wyjechała! ;o NIE,NIE,NIE!!! O matko, czekam na next! :*
Genialnie! Bardzo mi się podoba. Ja po prostu tylko czekam na nowy rozdział! I jaki moment na zakończenie! Mi prawie odbiło! czekam na nexta! A Ulrich znowu ojciec. Ech! Czekam na dalszy ciąg!!
OdpowiedzUsuń