- Dokąd się wybieracie? - spytała Danielle swojego męża.
- Nic ważnego, kochanie.
Spojrzał na zazdrosne, zielone oczy swojej żony. Wiedział, że kiedy wrócą do domu mocno oberwie mu się za tą sytuację. Ale nie miał wyjścia, musiał porozmawiać z Yumi.
Stanęli przed domem. Obydwoje byli mocno zestresowani, nie mieli pojęcia co powiedzieć. Louisa została w środku, bawi się z dziećmi. Yumi zbladła.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - w tym pytaniu krył się ból. Wściekłość po tym jak zostawiła go bez słowa. Potraktowała go jak zabawkę, jak rzecz. Nic nie powiedziała, nie wyjaśniła. Co ona sobie wyobrażała?
Spojrzała w jego brązowe oczy. Widziała jak jego usta wykrzywiają się w grymasie wściekłości.
- Ja.. byłam zagubiona. Spanikowałam - wymamrotała patrząc na czubki swoich butów.
- I to jest powód?! Żeby nie powiedzieć mi o tym, że zostałem ojcem?! - podniósł głos.
- Ja.. Chciałam.. Naprawdę.. Ale bałam się twojej reakcji. To wszystko tak się dziwnie potoczyło - powiedziała Yumi ze łzami w oczach.
- Ale uciec z moim dzieckiem to już się nie bałaś? Jesteś żałosna!
- Nie krzycz na mnie! Myślisz, że to jest dla mnie łatwe!
Poczekali chwile aż ich serca przestaną tak szybko bić a przyspieszone oddechy wrócą do normy. Na policzkach kobiety wykwitły czerwone rumieńce.
- Kiedy wracasz do siebie? - spytał po kilku minutach milczenia.
- Za tydzień.
Jeden tydzień. To czas jaki mu dała aby spotkał się z córką.
Osoba którą kochamy potrafi zranić sto razy bardziej niż największy wróg. Najbardziej bolą rany zadane przez przyjaciół.
***
Przebrane w piżamy Aelita i Yumi siedziały na kanapie w salonie. Dzieci położone już spać, Jeremy uzupełnia dokumenty do pracy w innym pokoju.
- Tak powiedział? - piękne, zielone oczy pani domu wyrażały wielkie zdziwienie.
Skończyły właśnie omawiać całą tę sytuację z Ulrichem.
- A co przez ten czas.. Działo się z Williamem? - spytała Yumi nieśmiało. Nie miała kontaktu z byłym chłopakiem.
- Och, wszystko u niego w porządku. Z tego co wiem nadal pracuje tam gdzie pracował.
- Ma kogoś? - spytała ciekawie. Miała nadzieję, że tak nie chciała myśleć, że jest samotny. Mimo wszystko nie życzy mu źle.
- Tak. Wziął ślub z jedną z koleżanek z pracy. Avril się chyba nazywa. Mają córkę - uśmiechnęła się Aelita.
- Wreszcie jakaś dobra wiadomość - zachichotała Yumi.
Siedziały tak i rozmawiały. Noc wydawała się być zbyt krótka dla przyjaciółek.
***
Po bladych policzkach Danielle płynęły łzy wymieszane z tuszem do rzęs i czarną kredką. Czerwone wargi drżały lekko.
- Wie-edzialam, że.. kogoś m-masz! - chlipnęła.
- Nie. Między nami koniec i to wszystko. I nie mam żadnego romansu - zapewnił ja Ulrich szukając swojej koszuli.
- Nie! M-masz zostać! Jesteśmy małżeństwem! Przysięgałeś! - stanęła na przeciwko drzwi torując mu drogę do wyjścia.
- Już niedługo. Składam pozew o rozwód ale zapewniam cię nie chcę żadnych pieniędzy ani orzekania o winie. Rozejdźmy się w spokoju, jak normalni ludzie - poprosił ją.
- O nie mój drogi. Zmarnowałeś mi dwa lata życia i zapłacisz mi za to! - krzyknęła.
- Ja też musiałem z tobą wytrzymać dwa lata - odparł sarkastycznie.
Wymierzyła mu solidny policzek.
- Skończyłaś już robić sceny? Wychodzę - powiedział niewzruszony odpychając ją delikatnie od drzwi.
- A idź sobie! Jeszcze będziesz błagał o wybaczenie!
Jasne, już lecę pomyślał.
***
- Nie widzę sensu oglądania tak późno meczu - oznajmiła Ania zmywając makijaż.
- A ja nie widzę sensu malowania się. Jesteś perfekcyjna bez niego - odparł z szerokim uśmiechem.
Wywróciła tylko oczami i skupiła się na usuwaniu szminki z ust.
- TAAAK! GOOOL!!!
- Zamknij się bo obudzisz dziecko!
Zaśmiał się tylko i oglądał dalej. Dzwonek do drzwi.
- Kto to o tej porze - Odd wstał.
- Cześć, stary. Przenocujesz mnie? Będzie jak za starych dobrych czasów. - zakłopotany Ulrich uśmiechnął się.
- Jasne wchodź.
Ulrich wszedł do niewielkiego saloniku i położył torbę na podłodze. Uśmiechnął się do Ani będącej w śmiesznym, puchowym szlafroku.
- Coś się stało? - spytała zmartwiona.
- Nie.. Nie martw się.
Mężczyźni usiedli przed telewizorem i zaczęli komentować przebieg meczu.
Ania poszła do pokoju synka.
Przykryty czerwonym kocykiem, jasnowłosy chłopczyk spał. W rączkach miał zaciśnięty samochodzik. Jego małe usteczka były mocno zaciśnięte.
Pocałowała go w czółko. Nie wyobrażała sobie życia bez tego malucha. To zabawne w jaki sposób dziecko potrafi zawładnąć twoimi uczuciami. Kiedy jest się matką najważniejszą osobą na świecie staje się twoje maleństwo.
-----------------------------------------------------------------------
Witajcie kochani!
Piszę ten rozdział w przerwie między szaleńczym zakuwaniem do egzaminów gimnazjalnych które zaczynają się już we wtorek (!!!). Trzymajcie za mnie kciuki szczególnie na części matematycznej bo jej najbardziej się obawiam :D Najlepiej czuję się z językiem polskim i historią..
Powodzenia wszystkim którzy również piszą egzaminy!
Już niedługo będę mogła poświęcać cały wolny czas na to co kocham (czyli pisanie!).
Pozdrawiam wszystkich serdecznie :*
Idę się uczyć...
Ucz się ucz. Powodzonka!
OdpowiedzUsuńRozdział... aww, jakie super! :) Jak zaliczysz matmę to pisz... pisz i pisz! Już się nie mogę doczekać nexta!
<3 Pozdrawiam
Emi
Super <3
OdpowiedzUsuńżycze powodzenia na egzaminach (mnie to czeka dopiero za 2 lata) i oby ci dobrze poszło z matematyką ;-) świetny rozdział ale mam nadzieje że w następnym wprowadzisz trochę więcej akcji...
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością jak zawsze
pozdro kasik :-)
Wczoraj natrafiłam na twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały. Rewelacja! Życzę powodzenia na egzaminach, na pewno dasz radę! :) Liczę na to, że kiedy będziesz miała to już za sobą, będziesz dużo pisała. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Award! Więcej tutaj: http://snow-zyje-rebelia-upadla.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńNominuje cię do Liebster Award.
Więcej informacji tu:
http:mroczny-pamietnik-yumi.blogspot.com/
Nominuję Cię do Liebster Award. Więcej dowiesz się: http://dalszelosywojownikowlyoko.blogspot.com/2015/05/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńTen rozdział przeczytałem z bardzo dużą przyjemnością.Jest po prostu super.
OdpowiedzUsuń