piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 15



    Szkoła powoli pustoszała.  Był piątek i wszyscy rozjeżdżali się do domów na święta. Magiczną atmosferę dało się wyczuć w  powietrzu. Może z kilkoma wyjątkami. Odd Della Robbia już od kilku dni próbuje pogodzić się ze swoja dziewczyną. Bezskutecznie. Wygląda na to, że Ania obraziła się na niego na  dobre, więc chodził wściekły i naburmuszony. 
    Teraz siedział w pokoju Jeremy’ego przyglądając się jak pakuje ostatnie rzeczy. Szczęściarz spędzi czas ze swoją rodziną i dziewczyną.
- Odd, idź ostatni raz. Powiedz jej prawdę – poradził mu pakując parę skarpetek.
  Nie mając nic do stracenia chłopak postanowił spróbować raz jeszcze.  Zauważył, że korytarze są już niemal całkowicie puste. Niewiele osób zostało w Kadic.  Wszedł do sypialni Ani bez pytania. 
  Dziewczyna właśnie pakowała swoje ubrania w fioletową walizkę. Czarna spódnica zamarła jej dłoniach kiedy zauważyła swojego gościa.
- Hej – mruknęła.
- Przepraszam cię. Za wszystko. Wiem, że nie powinienem tak mówić o tobie. Moja zazdrość była bezpodstawna. Bardzo mi przykro, że wyjedziesz na święta. – powiedział Odd.
- To właśnie chciałam usłyszeć. – rzuciła mu się w ramiona – nie potrafię się na ciebie długo gniewać.
- Ale wyjedziesz do Polski?
- Tak. Teraz jest zbyt późno żeby to odwoływać. Pogadamy przez Internet. Zrobię dużo zdjęć mojej rodziny i starówki. Spodobają ci się. Polska to piękny kraj.- uśmiechnęła się słabo.
- Jeżeli jest taki sam piękny jak Polki to chcę tam jechać – zaśmiał się.  

      Obydwoje byli  szczęśliwi.  Bardzo za sobą tęsknili. Ania skończyła się właśnie pakować i poprosiła Odda żeby ją odprowadził  przed szkołę, ponieważ chce go przedstawić rodzicom.  Chłopak był trochę zestresowany bo nie wiedział czy  go polubią. Szli powoli rozmawiając i nadrabiając ten czas kiedy byli na siebie obrażeni. 
   Odd ujrzał mężczyznę o niebieskich oczach i  rudych włosach , był bardzo wysoki. Obok niego stała jego żona również o jasnych oczach i krótkich blond włosach. Na ich twarzach gościł szeroki uśmiech.  Mieli bardzo jasne karnacje. 
- Mama, tata! Jak miło was zobaczyć! – krzyknęła Ania i przytuliła się do rodziców.
- Nam również, kochanie. – powiedziała kobieta.
- A co to za młodzieniec? – spytał surowo ojciec.
- To mój przyjaciel tatku – odpowiedziała mu dziewczyna.
- Odd Della Robbia miło mi – przedstawił się chłopak. 
- Przyjaciel? Uważaj na moją córkę Odd – zaśmiał się pan Nowak.
- Eee dobrze. 
- No to my już będziemy jechać. Wesołych świąt Odd, miło nam było cię poznać! – oznajmiła mama Ani i razem z rodziną wsiadła do auta.
  Odjechali szybko i chłopak zauważył jak ukochana  macha mu przez szybę ze smutną miną. Jemu też było przykro. Niechętnie wrócił do Kadic, do swojego pokoju. 
    Ulrich siedział na łóżku i właśnie zadzwonił telefon zdziwiony chłopak oznajmił, że to jego ojciec dzwoni . Wysłuchawszy dwudziestominutowego monologu powiedział: 
- Moje oceny ostatnio się poprawiły. I nie zmienię moich przyjaciół. Wesołych świąt tato. – rozłączył się.
- Problemy ze starszym?
- Jak zawsze.


***

   Jeremy szedł w stronę sypialni swojej dziewczyny. Był bardzo podekscytowany. Przedstawi Aelitę swoim krewnym. Zapukał do drzwi i wszedł.
- Cześć, spakowana? – zapytał.
 - Tak… Jeremy a jak twoja rodzina mnie nie polubi? Wiem, że twoi rodzice są bardzo mili dla mnie, ale nie wiem co z innymi… - zakłopotana spojrzała gdzieś w kąt.
- Nie no co ty! Jak możesz tak myśleć! Oczywiście, że cię polubią każdy kto cię zna cię polubi! – Jeremy przytulił ją – Chodź idziemy.
  Poszli jeszcze się pożegnać z przyjaciółmi i wręczyli sobie prezenty. 
   Wyszli właśnie ze szkoły kiedy ujrzeli pana Belpois. Jak zawsze radosny powitał syna i Aelitę. Był to tak miły człowiek, że każdy się do niego uśmiechał. Wsiedli razem do auta i zarówno Jeremy jak i Aelita byli pewni, że  to będą cudowne święta.


***

- Chcesz żelka?- zapytał Ulrich żując zielony smakołyk.
- No daj… Kiedy to się włączy? – zirytowany Odd uderzył pięścią w laptop.
- Uspokój się! Jest tak późno, że nie zdziwiłbym się gdyby Ania już spała.
- Nie, nie obiecała mi, że będzie! O jest! – zachwycony wpatrywał się w monitor.
- Witaj! – słychać było głos z laptopa.
- Jesteś! Jak podróż? – zapytał Odd.
- Nie lubię latać samolotem, ale jest w porządku. Jestem w domu babci. O czekaj moja kuzynka chcę cię zobaczyć. – obok Ani na ekranie pojawiła się teraz jakaś mniejsza blondynka – to jest Kasia.
- Cześć. – powiedział Odd.
- Ona umie mówić tylko po polsku – zaśmiała się – chciała cię tylko zobaczyć. Jutro po południu pogadamy, babcia mnie woła. Dobranoc kochany!
   Odd wpatrywał się w monitor jak urzeczony.
- Haha Romeo otrzeźwiej! – zaśmiał się Ulrich na co chłopak wystawił do niego język.
   Usłyszeli pukanie do drzwi i weszła Yumi. Miała łzy w oczach i wyglądała na bardzo smutną.
- Co się stało? Twoi rodzice znów się pokłócili? – zapytał zmartwiony Odd.
- Nie. Powiedzieli mi, że po świętach wracamy do Japonii. 


-------------------------------------------------------------------------------- 
 Mam nadzieję, że wybaczyliście mi ostatni krótki rozdział :D.  Następny dodam już we wtorek. Pozdrawiam ;*. 

3 komentarze:

  1. Wszystko fajnie, ale koniec?! Yumi nie może wyjechać! O nie.
    I czekam do wtorku...
    Pozdro
    Patu nia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! :) Cieszę się, że Odd i Ania się pogodzili.:)
    Ech..a Ulrich znowu ma problemy z ojcem, biedak..;c
    Ii...że CO?! Ja się nie zgadzam na to, żeby Yumi wyjechała! ;o NIE,NIE,NIE!!! O matko, czekam na next! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie! Bardzo mi się podoba. Ja po prostu tylko czekam na nowy rozdział! I jaki moment na zakończenie! Mi prawie odbiło! czekam na nexta! A Ulrich znowu ojciec. Ech! Czekam na dalszy ciąg!!

    OdpowiedzUsuń