- Jak to do Japonii?! - zawołał Ulrich i podbiegł przytulić swoją
dziewczynę.
Bał się, że to szczęście nie
może trwać zbyt długo. Wszystko było zbyt idealnie coś musiało się zepsuć.
Poczuł tak wielki smutek... Jego dziewczyna ma wyjechać?!
- Słuchaj, ale możesz
zamieszkać w Kadic, a do rodziców latałabyś na święta - zauważył Odd.
- Tak ja chcę tak zrobić, ale rodzice się nie zgadzają. Mówią, że mam być z rodziną. - odpowiedziała
mu.
- Ale powiedz, że tu są twoi
przyjaciele, szkoła i wszystko! - wykrzyknął Ulrich.
Nie wiedział co teraz zrobić.
Nic nie wiedział. Nie może stracić Yumi.
***
- Yumi, dlaczego tak mało jesz? - zapytała zatroskana mama dziewczyny.
- Nie jestem głodna.
- Myślisz o Ulrichu? - wyszczerzył zęby Hiroki.
Dziewczyna nic nie
odpowiedziała. Patrzyła się smętnie w swoją miskę. Nie miała zamiaru ustąpić w
tej sprawie.
-Mamo, dlaczego ja nie mogę mieszkać w szkole? Mam tu przyjaciół,
szkołę i naukę. Nie chcę tego wszystkiego stracić.
- Skarbie, tłumaczyłam ci już. Wracamy do ojczyzny i to wszystko. Nie
zostaniesz tutaj sama!
- Ale już tyle razy mówiłam, że nie jestem tutaj sama! Mam przyjaciół!
Przylatywałabym na święta i wakacje do was!
- Koniec tematu!- ojciec uderzył pięścią w stół – wracasz razem z
nami!
Dziewczyna zalała się łzami i
wybiegła z kuchni. Miała dosyć. Wiedziała, że to będą najgorsze święta w jej
życiu. Tak bardzo chciała zostać z przyjaciółmi! Przeszła przez elegancko
wysprzątany korytarz i trzasnęła drzwiami. Zaczerpnęła oddech i próbowała się
uspokoić. Nie chce kłócić się ani z tatą ani z mamą, ale oni nic nie rozumieją.
Jej miejsce jest tutaj to tutaj pragnie być. Mimo, że nic nie powiedziała
rodzicom postanowiła udać się do Kadic. Po drodze wstąpiła do sklepu i kupiła
paczkę ciastek i sok. Szkoda, że nie ma z nią Aelity, ona potrafi pocieszyć jak
nikt inny. Pewnie teraz świetnie spędza czas razem z Jeremy’m. Wchodząc na plac
szkolny była bardzo zaskoczona. Zawsze kiedy tu była roiło się od uczniów a
teraz było pusto. Jakoś specjalnie nie uwielbiała swojej szkoły, ale teraz nie
pragnęła niczego innego jak zamieszkać w niej. Może dzielić pokój z jakąś
koleżanką. Zapukała do drzwi pokoju Odda i Ulricha i weszła.
Kiwi zamerdał przyjaźnie
ogonem na jej widok. Odd rzucił się na jej ciastka a jej chłopak popatrzył na
nią smutnym wzrokiem. Siedzieli tak dłuższą chwilę topiąc się we własnym smutku
kiedy Odd powiedział:
- Weźcie bo jak na was patrzę to nic zabawnego nie przychodzi mi do
głowy.
- Wiesz, Odd gdyby Ania na stałe wróciła do Krakowa też byś nie był
szczęśliwy.
- Ech, wiem, ale chyba gadałaś ze starszymi? Może pozwolą ci tu zostać.
- Prosiłam już z milion razy i nic. Nie da się ich przekonać. Uparli
się. – oznajmiła smętnie.
- Ja mogę z nim pogadać – powiedział Ulrich.
- Ja mogę z nim pogadać – powiedział Ulrich.
- Nie, nie ma mowy. To ich rozwścieczy jeszcze bardziej.
- Coś na pewno da się zrobić. – odparł jej ukochany.
Porozmawiali, ale jakby to
określił Odd było „sztywno”. Zakochani byli
okropnie smutni. To co się działo było dla nich nie do pomyślenia.
Wreszcie odważyli się być razem, są szczęśliwi i nagle Yumi ma wyjechać? Nie,
to naprawdę jest nie fair.
***
- Aniu, możesz mi tu pomóc
lepić pierogi? – spytała babcia.
- Za chwilkę – odpowiedziała
jej.
Stała z rękoma na parapecie
i obserwowała drogę. Wszystko sobie przypominała: swoje miasto, ojczysty język.
Spotkała się z całą rodziną. Nie mogła się doczekać kiedy zobaczy swoje kuzynki
Kasię, Małgosię i Ewę. Bardzo miło
spędzać z nimi czas. Świetnie było też zobaczyć rodziców.
Jednak był ktoś kogo bardzo
jej brakowało. Odd był oddalony od niej setki kilometrów i internetowa rozmowa
nie zastąpi im rzeczywistego kontaktu. Wpatrywanie się w ekran to dla niej nie
to samo co rozmowa w „cztery oczy”. Tęskniła za jego uśmiechem, za żartami i
nałogowym objadaniem się. Dzisiaj była na starówce i zrobiła mnóstwo zdjęć.
Specjalnie dla niego. Czasami marzyła, że przyjedzie do Polski razem z nią i
będą świetnie się bawić.
Anię dręczyły wyrzuty
sumienia. Zachowała się jak dziecko. Po co tak natychmiast zmieniała decyzję?
Chłopak ją przeprosił i wszystko jest w porządku a ona wróciła bo tak jej się
podobało! Co ona by czuła kiedy on by tak zrobił? Kiedy zamiast spędzić czas z
nią wróciłby do Włoch?
- Anno, choć mi pomóc! – krzyknęła babcia.
***
Aelita właśnie przeglądała
biblioteczkę w domu państwa Belpois. To małżeństwo jest taki miłe i uprzejme,
że pobyt tutaj jest bardzo udany. Dziewczyna świetnie się bawiła jednak
tęskniła za przyjaciółmi. Czysty i pięknie urządzony dom Jeremy’ego wywoływał w
niej falę wspomnień o jej własnym domu, rodzinie. Gdyby nie Lyoko to może
spędzałaby święta z ojcem?
- Aelita o czy myślisz? – do pokoju wszedł jej chłopak.
- Myślę o rodzinie – odpowiedziała smutno.
- Kiedyś my będziemy rodziną. Ja, ty i nasz dzieci. I też będziemy
mieć ładny dom.
Jeremy przytulił ją i stali
tak przez chwilę.
-----------------------------------------------------------
Następny rozdział w piątek. Całuski :*
Mam ostatnio zepsute nerwy, i płaczę, wściekam się lub śmieję się bez powodu. Teraz płaczę, bo Yumi wyjeżdża... :'( A Jeremi mnie rozwalił. No fajnie, będą razem, domek, ale DZIECI?! Tego po nim.się nie spodziewałam. XD (śmiech) Jednym słowem, a raczej trzema: SUPER ŚWIETNY ROZDZIAŁ!!! Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńPozdro
Patu nia ^^
Ten rozdział bardzo mi się spodobał! Oh! Jeremie był taki słodki! Kocham Jerelite! Ania tęskni za swoim ukochanym,. Urocze :) Ale jak to Yumi wyjeżdża!???!!!! Oh, biedny Ulrich :( Ma złamane serduszko:( Czekam na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuń