piątek, 26 września 2014

Rozdział 26: część druga



  Dwudziestosześcioletni mężczyzna siedział na tarasie swojego domu. Było tu bardzo przytulnie. Piękna okolica, obrzeża miasta. Mało samochodów, świeże powietrze i dużo zieleni to z pewnością czynniki pozytywnie wpływające na rozwój małego dziecka.
   Dom był niewielki, cztery pokoje. Salon, sypialnia, pokój synka, pokój Pauline  plus kuchnia i łazienka. Na tyłach domu niewielki ogródek troskliwie doglądany przez żonę. Mężczyzna dokończył uzupełniać dokumentację w dzienniku i zamknął go.
   Na taras weszła jego ukochana z dzieckiem na ręku. Mały Francesco uśmiechnął się i zaczął gaworzyć. Jego błękitne oczy, takie same jak oczy jego matki były niesamowicie radosne.
- Odd, nie uwierzysz kto przed chwilą dzwonił! – oznajmiła kobieta.
- Kto?
- Jeremy Belpois!
  Włoch uśmiechnął się pogodnie. Tak, utrzymywał kontakt z Jeremy’m i z Aelitą. Para już za miesiąc bierze ślub i zaprosili małżeństwo Della Robbia na tę uroczystość. Nie mogli się doczekać.
  Na progu balkonu stanęła Pauline Della Robbia. Siostra przyjechała dwa miesiące temu w roli opiekunki dla Francesca. Stwierdziła, że chce podszkolić swój francuski i pobyć w tym pięknym kraju. Przy okazji zajmie się swoim bratankiem którego od razu bardzo polubiła.
- Jesteście tego wieczora w domu? – spytała kobieta z włoskim akcentem.
- Tak, nigdzie się nie wybieramy. – odparła  jej szwagierka.
- Ja idę do kina. Do zobaczenia – uśmiechnęła się i wyszła.
   Była bardzo podobna do brata. Rysy twarzy, chudość i niski wzrost mieli ten sam. Włosy Pauline były czarne a uśmiech pogodny. Ania od razu polubiła całą rodzinę Della Robbia. Pięć sióstr to było dosyć dużo, ale względu, że Anna jest jedynaczką ucieszyła się, że jej nowa rodzina będzie aż tak liczna. Razem z Oddem wybrali się do Polski w podróż poślubną. Cała jej rodzina była zachwycona jej mężem mimo, że w ogóle nie mogli się dogadać. Było to dosyć zabawne kiedy ona musiała występować w roli tłumaczki.
   Odd pracował w szkole. Był nauczycielem wychowania fizycznego i ta praca bardzo mu odpowiadała. Zawsze lubił sport i teraz miał szansę zarażać swoją pasją innych. Uzupełniał dokumentację w dzienniku, podczas przerw dzwonił do żony lub siostry („Co z moim synkiem?”) a po pracy wracał do domu, żeby jak najszybciej wrócić do rodziny.   
   Ania spełniła swoje marzenie. Ukończyła medycynę i pracuje w pobliskim szpitalu. Praca pochłania znaczą część jej czasu dlatego po pół roku urlopu postanowiła znaleźć nianię dla synka. Jak się okazało nie musi zatrudniać obcej osoby. Jedna z sióstr Odda wyraziła chęć zajmowania się chłopcem przy okazji ucząc się francuskiego.
   Kobieta podała dziecko mężowi i poszła przygotowywać kolację. Przeczesała dłonią swoje długie blond włosy.
- No co mój mały?– zapytał Odd całując dziecko w czółko.


***


- Aelita nie widziałaś gdzieś moich papierów?
- Są w szafce.
   Jeremy Belpois poszedł w stronę szafki grzebiąc  w niej zawzięcie. Wreszcie znalazł to czego szukał. Te dokumenty były mu bardzo potrzebne na jutro do pracy. Usiadł na czerwonej kanapie obok swojej narzeczonej i przejrzał je jeszcze raz. Wszystko się zgadza. Jeremy pracuje w wielkiej firmie komputerowej gdzie ma wielkie uznanie i może liczyć na szybki awans.
  Mężczyzna nie zmienił się wiele. Dalej ma blond włosy i nosi czarne okulary. Jest bardzo szczupły, ale nie aż tak jak dawniej co sprawia, że naprawdę wyprzystojniał.
  Aelita oczywiście wydoroślała już nie jest tą nieśmiałą nastolatką, ale coś z tej delikatności nadal w niej pozostało. Jej różowe włosy nie były już krótkie. Teraz sięgały jej do ramion. Zielone oczy jak zawsze hipnotyzowały jej ukochanego.
  Kobieta pracowała w tej samej firmie co ukochany, ponieważ tak jak on interesowała się informatyką i fizyką. Razem byli na tych samych studiach i razem złożyli podanie o tę obecną pracę która bardzo przypadła im do gustu. 
  Wynajmowali to dwu pokojowe mieszkanie w centrum miasta już od ponad roku. Postanowili, że po ślubie kupią coś własnego. Wesele miało być skromne; rodzina pana młodego i przyjaciele.
  Kobieta wyjrzała przez okno. Podobała jej się ta miejska panorama. Cieszyła się bardzo z tego ślubu. Wreszcie Jeremy będzie jej mężem, ale z jednej strony smuciła się bo nie będzie nikogo z jej rodziny. Te myśli dopadały  ją coraz częściej.
  Jednak nie zamierzała się poddać. Będzie szczęśliwą panią Belpois, pomyślała i zaśmiała się na co Jeremy uniósł zdziwiony brwi.



***

  William Dunbar siedział właśnie w fotelu  w swoim mieszkaniu. Znajdowało się ono niedaleko centrum miasta. Mężczyzna oglądał mecz swojej ulubionej brytyjskiej drużyny.
  Anglik pracował w firmie. Siedział za biurkiem uzupełniał dokumenty, chodził na spotkania. Lubił po pracy wyjść na siłownię lub na piwo z kumplami. Podobało mu się jego poukładane życie. Prawie.
   Jego dziewczyna Yumi mimo wielokrotnych próśb nie zgadzała się na ślub. Prosił i nalegał, ale ona cały czas twierdziła, że nie jest jeszcze gotowa. Że ma pracę i musi jeszcze poczekać.
   Yumi jest dziennikarką. Zamiłowanie do pisania odkryła w sobie dosyć późno, ale uwielbiała to robić. Pisała, więc w jednej z lepszych gazet. Często udawała się w podróże, przeprowadzała wywiady i robiła zdjęcia a później przelewała to wszystko na papier.
   Kobieta naprawdę wypiękniała. Zapuściła włosy które były teraz do połowy pleców. Piękne, kruczoczarne. Nie była już tak bardzo chuda tylko szczupła. Wielu mężczyzn się za nią oglądało.
  I oto właśnie chodziło Williamowi. Nie chciał, żeby inni mężczyźni zagadywali do Yumi widząc, że nie ma ona obrączki na palcu. To bardzo denerwowało Dunbara.
  Było coś jeszcze. Chciałby, żeby już mieli dzieci. Kochał Japonkę i chciałby założyć z nią rodzinę.
- Co robisz kochanie?! – krzyknął.
- Sprzątam kuchnię!
   No tak. Przecież kiedyś i to trzeba robić. William przeklął. Jego drużyna straciła właśnie bramkę.
  Nagle zadzwonił telefon. Yumi pobiegła szybko w jego stronę i odebrała połączenie.
- Cześć, przyszła pani Belpois! – zaśmiała się kobieta.
- Ej.. chciałam pani powiedzieć, pani Dunbar, że w tą sobotę zaprosiłam wszystkich wojowników Lyoko no i oczywiście żonę jednego z nich na obiad. Czy przyjmuje pani zaproszenie?
- No jasne! – ucieszyła się Yumi.
- Do zobaczenia. 
   Kobieta wróciła do sprzątania. I nagle w mózgu zapaliła się jej żaróweczka. Wszyscy wojownicy Lyoko oznacza też… Ulricha. Yumi nie kontaktowała się z nim odkąd poszła na studia. Czy bardzo się zmienił? Jaki jest jego zawód? Czy… czy on ma kogoś?! Nie wiadomo dlaczego, ale zaczęło ją to bardzo interesować i sam Stern nadal nie jest jej obojętny.
  Jedno jest wiadome: trzeba ładnie wyglądać w tą sobotę. 


---------------------------------------------------------------- 
Już mamy część drugą... Jak ten czas leci... Pamiętam jak dodałam pierwszy rozdział :). Jak się Wam podobają ten zmiany? Liczę na opinie :). Pozdrawiam. I.

6 komentarzy:

  1. Wow!
    Po prostu mi słów brakło! Jeśli byłabym nauczycielką, to oceniłabym to opowiadanie na 6! Jest po prostu świetne!
    Mam pewne podejrzenia w związku z tym, że Yumi nie zgadza się zostać panią Dunbar ^^.... Ale nie będę tego głośno mówić.
    Czekam z niecierpliwością na dalszą część!
    Pozdrawiam gorąco i życzę weny!
    Elsa ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. haha moja pierwsza myśl również brzmiała "łał" XD
    Gratulacje rozdział jest na 6+
    Bardzo mnie zaskoczyłaś i to na duży plus :)
    Nie mogę się już doczekać dalszego toku wydarzeń :D
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku prze super :D kiedy next ?
    PATKA

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Nie mogę doczekać się nexta. *.* ��������☺������������������������������������������������������
    Zapraszam do mnie, bo nowe rozdziały są: kod-lyoko-moje-opowiadanko.blogspot.com
    Pozdro
    Patu nia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziu, tak dawno mnie tu nie było i tyle się pozmieniało..nie mogę się przyzwyczaić że nasza banda jest już dorosła (Odd jest żonaty- SZOK! xd) ale tak czy siak genialnie Ci wychodzi opisywanie późniejszego etapu życia postaci. No i oczywiście za skarby świata nie mogę się przyzwyczaić do tego że Yumi jest z Williamem...ale skoro nie chce za niego wyjść to może ma ciągłe nadzieje na Sterna? ^^. Mam nadzieję.:D. Rozdział genialny, czekam na next i pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń