Wdech. Wydech. Nie denerwuj się. To tylko
spotkanie z przyjaciółmi. Przecież spędziłaś z nimi tyle czasu. Czym tu się
stresować? Niedorzeczne. Skończyła robić makijaż i związała włosy w koka. Ubrana była w czarą spódnicę, buty na
koturnie i miętowy żakiet. Założyła kolczyki które dostała od Williama na
urodziny i koniec.
Jej chłopak był z kolegami na meczu. Umówił
się wcześniej i nie chciał tego odwoływać, więc Yumi chcąc nie chcąc musiała
sama wybrać się do Aelity i Jeremy’ego.
Lubiła jeździć swoim autem. Pojazd może nie
był luksusowy, ale nie psuł się zbyt często i był idealny dla młodej kobiety.
Na szczęście nie było żadnych korków i w miarę szybko dotarła do celu.
Wzięła głęboki oddech i przejrzała się w lusterku. Nie jest źle.
Zapukała do drzwi. Otworzyła jej uśmiechnięta
pani domu.
- Witajcie wszyscy
– powiedziała Yumi i zajęła miejsce przy stole.
Odd wraz z żoną siedzieli obok siebie i
opowiadali Jeremy’emu o ich synku. Jak można było wywnioskować z rozmowy
podejrzewali, że Francesco będzie niesamowicie mądrym dzieckiem. Jego ojciec z
zachwytem opowiadał o wszystkim co dotyczy jego synka a Ania gorliwie
przytakiwała. Jeremy uśmiechnął się pogodnie i odparł:
- No to chyba
maluch wdał się z rozumem do mamy.
Jak za starych dobrych czasów zaczęli się
sprzeczać dopóki Aelita ich nie uciszyła. Yumi siedziała jak na szpilkach.
Wiedziała, że Ulrich się lekko spóźnia i nie może się doczekać kiedy go zobaczy
po tych wszystkich latach rozłąki. W kółko układała sobie w głowie obrazy jak on
też teraz wygląda, czym się zajmuje…
- Dunbarowa
chyba zasnęła – zaśmiał się Odd.
- Co? – spytała zszokowana.
- Pytałem się
ciebie gdzie się podział twój luby.
- Na meczu –
odparła mechanicznie kobieta.
Rozmowa potoczyła się na takie tematy jak
praca, małżeństwo i tak dalej. Normalna pogawędka dobrych przyjaciół.
W drzwiach stanął wysoki mężczyzna. Miał
poczochrane kasztanowobrązowe włosy i oczy tej samej barwy. Z jego postawy
można wywnioskować, że jest dumny i męski. Chyba sporo ćwiczył na siłowni bo
był nieźle umięśniony. Ubrany modnie i gustownie w ręku trzymał butelkę wytrawnego wina.
Kasztanowe oczy omiotły pomieszczenie i chwilę dłużej zatrzymały się na czarnowłosej
piękności której w tym momencie odjęło mowę.
- Przepraszam,
ale wszedłem bez pukania – uśmiechnął się łobuzersko.
Do Yumi wróciły wspomnienia z czasów kiedy
była nastolatką. Wszystkie ich kłótnie, sprzeczki i ciągła zazdrość. To takie
piękne chwile..
- Proszę siadaj –
zachęciła go Aelita.
Wybrał miejsce naprzeciwko Japonki. Kobieta
starała przybrać się obojętny wyraz twarzy. Ulrich zajął miejsce przy stole i z
dumną miną spojrzał na siedzącą przed nim osobę. Następnie położył na stole
wino i jak zauważyła Yumi: nie miał obrączki na palcu. Czy to znaczy, że nikogo
jest singlem?
- Jak tam w
pracy, Sternusiu? – zaśmiał się Odd.
- A w porządku nie
narzekam. – odparł również ze śmiechem.
- A czym się
właściwie zajmujesz? – wypaliła bez zastanowienia Yumi od razu żałując tej
decyzji bo jego wzrok powędrował w jej stronę.
- Jestem
dziennikarzem w magazynie który konkuruje z tym dla którego pracujesz.
– uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Japonka otworzyła szeroko usta. Nic o tym nie
wiedziała. Nie śledzi przecież poczynań innych czasopism za bardzo jest zajęta
swoim. Na widok jej reakcji wszyscy wybuchli głośnym śmiechem.
- A jak tam
Angelina? Dlaczego nie przyszła z tobą? – zapytała Ania.
- Zerwaliśmy. –
odparł obojętnym tonem Stern.
- Ojej, tak mi
przykro.
- Nie
pasowaliśmy to siebie.
- No dobra
koniec tych pogaduszek, bo mi się pieczeń przypali – powiedziała pani domu.
Wzrok jej przyszłego męża powędrował za nią
z uwielbieniem. Wszyscy przygryźli wargi żeby się nie roześmiać.
***
- Kto wśród nas
nic nie pił? – zapytał Belpois dwie godziny później.
Nie pijący wina to Ania, Yumi i oczywiście
Ulrich. Ponieważ miło im się tak siedziało postanowili dokupić jeszcze jedną
butelkę i może jakąś przekąskę. Ania nie chcąc rozstawać się z mężem spytała
czy ktoś inny nie mógłby pojechać.
- Pojadę, pod
warunkiem, że Yumi ze mną pojedzie. – oznajmił Stern.
Lekko zszokowana Ishiyama podniosła się z
miejsca i ruszyła za mężczyzną. Wsiedli do jego samochodu i pojechali do najbliższego sklepu. W aucie panowała
niezręczna cisza, ponieważ nie wiedzieli o czym tu porozmawiać.
- Kto by
pomyślał, że jeszcze się kiedykolwiek zobaczymy. – powiedział ni stąd ni zowąd
Ulrich.
- To źle?
- Zależy dla
kogo. - odparł z uśmiechem – pięknie wyglądasz,
nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę cię w spódnicy albo w butach na obcasie.
- Dzięki –
wymamrotała zmieszana – ty też wyglądasz niczego sobie.
Ten niezręczny komplement sprawił, że Ulrich
roześmiał się serdecznie co rozładowało napięcie. Zaczęli luźną pogawędkę. Nie spieszyli
się z zakupem tego wina, mieli tyle spraw do przegadania. Tyle się zdarzyło w
ciągu tych lat…
- Co ta za
Angelina o której wspomniała Ania? – spytała Yumi kiedy wsiadali pod sklepem.
- Była
dziewczyna.
- A.. dużo
miałeś dziewczyn?
- Kilka ich było
– uśmiechnął się zagadkowo Stern – a ty… przyznaj się ilu mężczyznom złamałaś
serce?
- Żadnemu. –
odparła obojętnym tonem. Nie miała zamiaru przechwalać się jakimiś podbojami
miłosnymi.
- A teraz jesteś
z kimś?
- Nie.. znaczy
tak.
- Czyli?
- No jestem, ale
trochę się nam nie układa ostatnio. – wyznała niechętnie.
- Imię tego
szczęściarza?
Yumi nie od razu odpowiedziała. Przygryzła
dolną wargę i spojrzała zmieszana w boczną szybę.
- William
Dunbar.
Mogła przysiąc, że dłonie Ulricha mocniej
niżby wypadało objęły kierownicę.
***
Zaczynało się już ściemniać. Tak świetnie
czuli się w swoim gronie, że nikomu nie chciało się wracać do domu. Odd
dyskutował z Jeremy’m o wynikach ostatnich rozgrywek, Ania i Aelita wymieniały
się poradami kulinarnymi a Yumi i Ulrich skupili się na swojej pogawędce.
Rozprawiali teraz o tym jak potoczyły się ich
losy kiedy się rozdzielili. A kiedy Ulrich zapytał czy jest szczęśliwa z
Williamem, kobieta nerwowo przygryzła wargę. „Tak” – wyznała po chwili namysłu,
ale kiedy Stern zapytał jej dlaczego w takim razie nie zgadza się na ślub nie
wiedziała co odpowiedzieć.
- No czas już na
nas. Pauline dzwoniła, że umówiła się z koleżanką, więc musimy wracać do synka –
oznajmiła Ania i razem z Oddem pożegnali się i wyszli.
- No nas też
czas – powiedział Ulrich a jego rozmówczyni wbrew sobie zaczęła rozkoszować się
użytą przez niego liczbą mnogą.
Było już dosyć ciemno i zrobiło się chłodno.
Kobieta wsiadła do swojego auta, ale nie mogła ruszyć z miejsca. Jej samochód
pierwszy raz się popsuł.
- Cholera jasna!
Akurat teraz?!
- Może pani
pomóc? – zaoferował się Stern – wróciłem żeby spytać o numer telefonu.
- Zostawię go
tutaj. Później pomyślę co dalej. Gdzie jest najbliższy przystanek autobusowy?
- Nie będziesz się
teraz autobusem tłukła. Podwiozę cię.
- Nie trzeba,
naprawdę.
Chcąc uciąć wszelkie dyskusje Ulrich podał
jej rękę i pomógł wstać. Zamknęła samochód i ruszyli do jego pojazdu.
Szybko dotarli pod jej mieszkanie. Poczuła
się głupio i mając nadzieję, że odrzuci jej propozycję zapytała:
- Wejdziesz do
środka?
- No jasne.
Ruszyli więc do środka. Ulrich rozejrzał się
i wypalił:
- Ładnie tu
masz.
- Dzięki.
Usiedli przy stole a Yumi podała sok i
ciastka. Rozmawiali i czuli się jak za starych dobrych czasów kiedy zdawało
się, że nie mają przed sobą żadnych
tajemnic i są sobie pisani. Pogawędka przedłużała się i przedłużała kiedy Yumi
zerknęła na zegarek i zdziwiona powiedziała:
- O, już prawie
północ.
Nagle usłyszeli skrzyp otwieranych drzwi.
- Cześć
kochanie, jeszcze nie śpisz?
William stanął na progu kuchni i wyraz jego twarzy
diametralnie się zmienił kiedy ujrzał gościa.
Ulrich uśmiechnął się można powiedzieć
bezczelnie. Nie wiedzieć czemu Dunbar przypomniał sobie tę scenę kiedy Stern
zobaczył Yumi w jego pokoju nad ranem. Tak, on wtedy uśmiechał się do niego w
taki sam sposób.
---------------------------------------------------------------
W tym oto momencie postanowiłam przerwać :D. Jak Wam się podoba? Przepraszam, że w m rzadko dodaję nowe posty, ale mam naukę, dodatkowe zajęcia i masę innych spraw na głowie. Mam nadzieję, że jakoś za mną wytrzymujecie :D. Pozdrawiam :*.
G-E-N-I-A-L-N-E!!! Super! Boskie! Fantastyczne!...itd. Serio!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Basia
zgadzam się z Basią brak słów po prostu żeby opisać twój talent do pisania opowiadań!!! czekam z niecierpliwością na next i pozdro kasik! :-)
OdpowiedzUsuńNiby Ulrich jest silny ale widziałam o wiele silniejszych i przystojniejszych
OdpowiedzUsuńSą różne gusta :D.
UsuńO matko! No brak mi słów! Coś ty ze mną, kobieto, zrobiła?! Przez ciebie nie umiem ułożyć jakiegoś poprawnego zdania! ;_;
OdpowiedzUsuńNie będę się rozpisywać, bo nic sensownego nie napiszę ;_;
Czekam na ciąg dalszy.
Elsa ;*
Ojojoj ale się porobiło ^^ Rozdział jest taki... Taki... Aż brak słów! Jestem ciekawa co będzie dalej! Uwielbiam twoje opowiadania są takie WSPANIAŁE! <3 Z niecierpliwością czekam na next!
OdpowiedzUsuń/Patriska
Hej! Chciałabym Cię zaprosić do wzięcia udziału w Głosowaniu na Najlepszy Blog Miesiąca, który organizuje razem ze Spisem Opowiadań o Code Lyoko. Więcej szczegółów na http://najblog-code-lyoko.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń