sobota, 11 października 2014

Rozdział 27



   Wdech. Wydech. Nie denerwuj się. To tylko spotkanie z przyjaciółmi. Przecież spędziłaś z nimi tyle czasu. Czym tu się stresować? Niedorzeczne. Skończyła robić makijaż i związała włosy  w koka. Ubrana była w czarą spódnicę, buty na koturnie i miętowy żakiet. Założyła kolczyki które dostała od Williama na urodziny i koniec.
   Jej chłopak był z kolegami na meczu. Umówił się wcześniej i nie chciał tego odwoływać, więc Yumi chcąc nie chcąc musiała sama wybrać się do Aelity i Jeremy’ego.
   Lubiła jeździć swoim autem. Pojazd może nie był luksusowy, ale nie psuł się zbyt często i był idealny dla młodej kobiety. Na szczęście nie było żadnych korków i w miarę szybko dotarła do celu.
  Wzięła głęboki oddech  i przejrzała się w lusterku. Nie jest źle.
 Zapukała do drzwi. Otworzyła jej uśmiechnięta pani domu.
- Witajcie wszyscy – powiedziała Yumi i zajęła miejsce przy stole.
  Odd wraz z żoną siedzieli obok siebie i opowiadali Jeremy’emu o ich synku. Jak można było wywnioskować z rozmowy podejrzewali, że Francesco będzie niesamowicie mądrym dzieckiem. Jego ojciec z zachwytem opowiadał o wszystkim co dotyczy jego synka a Ania gorliwie przytakiwała. Jeremy uśmiechnął się pogodnie i odparł:
- No to chyba maluch wdał się z rozumem do mamy.
 Jak za starych dobrych czasów zaczęli się sprzeczać dopóki Aelita ich nie uciszyła. Yumi siedziała jak na szpilkach. Wiedziała, że Ulrich się lekko spóźnia i nie może się doczekać kiedy go zobaczy po tych wszystkich latach rozłąki. W kółko układała sobie w głowie obrazy jak on też teraz wygląda, czym się zajmuje…
- Dunbarowa chyba zasnęła – zaśmiał się Odd.
- Co? – spytała zszokowana.
- Pytałem się ciebie gdzie się podział twój luby.
- Na meczu – odparła mechanicznie kobieta.
  Rozmowa potoczyła się na takie tematy jak praca, małżeństwo i tak dalej. Normalna pogawędka dobrych przyjaciół.
  W drzwiach stanął wysoki mężczyzna. Miał poczochrane kasztanowobrązowe włosy i oczy tej samej barwy. Z jego postawy można wywnioskować, że jest dumny i męski. Chyba sporo ćwiczył na siłowni bo był nieźle umięśniony. Ubrany modnie i gustownie  w ręku trzymał butelkę wytrawnego wina. Kasztanowe oczy omiotły pomieszczenie i chwilę dłużej zatrzymały się na czarnowłosej piękności której w tym momencie odjęło mowę.
- Przepraszam, ale wszedłem bez pukania – uśmiechnął się łobuzersko.
  Do Yumi wróciły wspomnienia z czasów kiedy była nastolatką. Wszystkie ich kłótnie, sprzeczki i ciągła zazdrość. To takie piękne chwile..
- Proszę siadaj – zachęciła go Aelita.
 Wybrał miejsce naprzeciwko Japonki. Kobieta starała przybrać się obojętny wyraz twarzy. Ulrich zajął miejsce przy stole i z dumną miną spojrzał na siedzącą przed nim osobę. Następnie położył na stole wino i jak zauważyła Yumi: nie miał obrączki na palcu. Czy to znaczy, że nikogo jest singlem?
- Jak tam w pracy, Sternusiu? – zaśmiał się Odd.
- A w porządku nie narzekam. – odparł również ze śmiechem.
- A czym się właściwie zajmujesz? – wypaliła bez zastanowienia Yumi od razu żałując tej decyzji bo jego wzrok powędrował w jej stronę.
- Jestem dziennikarzem w magazynie który konkuruje z tym dla którego  pracujesz.  – uśmiechnął się jeszcze szerzej.
  Japonka otworzyła szeroko usta. Nic o tym nie wiedziała. Nie śledzi przecież poczynań innych czasopism za bardzo jest zajęta swoim. Na widok jej reakcji wszyscy wybuchli głośnym śmiechem.
- A jak tam Angelina? Dlaczego nie przyszła z tobą? – zapytała Ania.
- Zerwaliśmy. – odparł obojętnym tonem Stern.
- Ojej, tak mi przykro.
- Nie pasowaliśmy to siebie.
- No dobra koniec tych pogaduszek, bo mi się pieczeń przypali – powiedziała pani domu.
    Wzrok jej przyszłego męża powędrował za nią z uwielbieniem. Wszyscy przygryźli wargi żeby się nie roześmiać.


***


- Kto wśród nas nic nie pił? – zapytał Belpois dwie godziny później.
   Nie pijący wina to Ania, Yumi i oczywiście Ulrich. Ponieważ miło im się tak siedziało postanowili dokupić jeszcze jedną butelkę i może jakąś przekąskę. Ania nie chcąc rozstawać się z mężem spytała czy ktoś inny nie mógłby pojechać.
- Pojadę, pod warunkiem, że Yumi ze mną pojedzie. – oznajmił Stern.
  Lekko zszokowana Ishiyama podniosła się z miejsca i ruszyła za mężczyzną. Wsiedli do jego samochodu  i pojechali do najbliższego sklepu. W aucie panowała niezręczna cisza, ponieważ nie wiedzieli o czym tu porozmawiać.
- Kto by pomyślał, że jeszcze się kiedykolwiek zobaczymy. – powiedział ni stąd ni zowąd Ulrich.
- To źle?  
- Zależy dla kogo. -  odparł z uśmiechem – pięknie wyglądasz, nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę cię w spódnicy albo w butach na obcasie.
- Dzięki – wymamrotała zmieszana – ty też wyglądasz niczego sobie.
  Ten niezręczny komplement sprawił, że Ulrich roześmiał się serdecznie co rozładowało napięcie. Zaczęli luźną pogawędkę. Nie spieszyli się z zakupem tego wina, mieli tyle spraw do przegadania. Tyle się zdarzyło w ciągu tych lat…
- Co ta za Angelina o której wspomniała Ania? – spytała Yumi kiedy wsiadali pod sklepem.
- Była dziewczyna.
- A.. dużo miałeś dziewczyn?
- Kilka ich było – uśmiechnął się zagadkowo Stern – a ty… przyznaj się ilu mężczyznom złamałaś serce?
- Żadnemu. – odparła obojętnym tonem. Nie miała zamiaru przechwalać się jakimiś podbojami miłosnymi.
- A teraz jesteś z kimś?
- Nie.. znaczy tak.
- Czyli?
- No jestem, ale trochę się nam nie układa ostatnio. – wyznała niechętnie.
- Imię tego szczęściarza?
   Yumi nie od razu odpowiedziała. Przygryzła dolną wargę i spojrzała zmieszana w boczną szybę.
- William Dunbar.
  Mogła przysiąc, że dłonie Ulricha mocniej niżby wypadało objęły kierownicę.
  

***

  Zaczynało się już ściemniać. Tak świetnie czuli się w swoim gronie, że nikomu nie chciało się wracać do domu. Odd dyskutował z Jeremy’m o wynikach ostatnich rozgrywek, Ania i Aelita wymieniały się poradami kulinarnymi a Yumi i Ulrich skupili się na swojej pogawędce.
  Rozprawiali teraz o tym jak potoczyły się ich losy kiedy się rozdzielili. A kiedy Ulrich zapytał czy jest szczęśliwa z Williamem, kobieta nerwowo przygryzła wargę. „Tak” – wyznała po chwili namysłu, ale kiedy Stern zapytał jej dlaczego w takim razie nie zgadza się na ślub nie wiedziała co odpowiedzieć.
- No czas już na nas. Pauline dzwoniła, że umówiła się z koleżanką, więc musimy wracać do synka – oznajmiła Ania i razem z Oddem pożegnali się i wyszli.
- No nas też czas – powiedział Ulrich a jego rozmówczyni wbrew sobie zaczęła rozkoszować się użytą przez niego liczbą mnogą. 
  Było już dosyć ciemno i zrobiło się chłodno. Kobieta wsiadła do swojego auta, ale nie mogła ruszyć z miejsca. Jej samochód pierwszy raz się popsuł.
- Cholera jasna! Akurat teraz?!
- Może pani pomóc? – zaoferował się Stern – wróciłem żeby spytać o numer telefonu.
- Zostawię go tutaj. Później pomyślę co dalej. Gdzie jest najbliższy przystanek autobusowy?
- Nie będziesz się teraz autobusem tłukła. Podwiozę cię.
- Nie trzeba, naprawdę. 
  Chcąc uciąć wszelkie dyskusje Ulrich podał jej rękę i pomógł wstać. Zamknęła samochód i ruszyli do jego pojazdu.
  Szybko dotarli pod jej mieszkanie. Poczuła się głupio i mając nadzieję, że odrzuci jej propozycję zapytała:
- Wejdziesz do środka?
- No jasne.
  Ruszyli więc do środka. Ulrich rozejrzał się i wypalił:
- Ładnie tu masz.
- Dzięki.
  Usiedli przy stole a Yumi podała sok i ciastka. Rozmawiali i czuli się jak za starych dobrych czasów kiedy zdawało się, że  nie mają przed sobą żadnych tajemnic i są sobie pisani. Pogawędka przedłużała się i przedłużała kiedy Yumi zerknęła na zegarek i zdziwiona powiedziała:
- O, już prawie północ.
 Nagle usłyszeli skrzyp otwieranych drzwi.
- Cześć kochanie, jeszcze nie śpisz?
  William stanął na progu kuchni i wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił kiedy ujrzał gościa.
  Ulrich uśmiechnął się można powiedzieć bezczelnie. Nie wiedzieć czemu Dunbar przypomniał sobie tę scenę kiedy Stern zobaczył Yumi w jego pokoju nad ranem. Tak, on wtedy uśmiechał się do niego w taki sam sposób.


---------------------------------------------------------------
W tym oto momencie postanowiłam przerwać :D. Jak Wam się podoba? Przepraszam, że w m rzadko dodaję nowe posty, ale mam naukę, dodatkowe zajęcia i masę innych spraw na głowie. Mam nadzieję, że jakoś za mną wytrzymujecie :D. Pozdrawiam :*. 

7 komentarzy:

  1. G-E-N-I-A-L-N-E!!! Super! Boskie! Fantastyczne!...itd. Serio!
    Pozdrowionka
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się z Basią brak słów po prostu żeby opisać twój talent do pisania opowiadań!!! czekam z niecierpliwością na next i pozdro kasik! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby Ulrich jest silny ale widziałam o wiele silniejszych i przystojniejszych

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko! No brak mi słów! Coś ty ze mną, kobieto, zrobiła?! Przez ciebie nie umiem ułożyć jakiegoś poprawnego zdania! ;_;
    Nie będę się rozpisywać, bo nic sensownego nie napiszę ;_;
    Czekam na ciąg dalszy.
    Elsa ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojojoj ale się porobiło ^^ Rozdział jest taki... Taki... Aż brak słów! Jestem ciekawa co będzie dalej! Uwielbiam twoje opowiadania są takie WSPANIAŁE! <3 Z niecierpliwością czekam na next!
    /Patriska

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Chciałabym Cię zaprosić do wzięcia udziału w Głosowaniu na Najlepszy Blog Miesiąca, który organizuje razem ze Spisem Opowiadań o Code Lyoko. Więcej szczegółów na http://najblog-code-lyoko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń