Ulrich wydawał się być rozbawiony całym
zajściem. Uśmiechał się i zerkał na Yumi której mina nie wróżyła nic dobrego.
- Zepsuł mi się
samochód. Ulrich mnie podwiózł. – oznajmiła napiętym głosem.
- To miło z jego
strony – wycedził William.
Jego postawa nie wyrażała wdzięczności wobec
gościa. Ulrich podniósł się i nawet nie spojrzawszy w stronę pana domu powiedział:
- Do zobaczenia
w poniedziałek.
- Jak to? –
zapytała zdziwiona.
- Zobaczysz –
wyszczerzył zęby i wyszedł.
William stanął tuż naprzeciwko niej i
zapytał:
- Robisz ze mnie
idiotę?
- O co ci
chodzi?
- Nie udawaj.
Zapraszasz go tu nie wiadomo po co!
- Mówiłam zepsuł
mi się samochód! Miałam iść pieszo?
- Trzeba było po
mnie zadzwonić!
Obrażony na cały świat wyszedł i zamknął się
w sypialni. Wściekła Yumi poszła do
łazienki. Zmycie makijażu i przebranie się w piżamy zajęło jej tylko chwilkę,
więc wzięła laptop i zalogowała się na swojego Facebooka. Ze zdziwieniem
zauważyła powiadomienie o zaproszenie do grona znajomych.
- O kurczę..
Zaproszenie było od Ulricha Sterna. Z wahaniem
Yumi zaakceptowała i po chwili włączyło się jej powiadomienie z Czatu.
„Dobry wieczór.
Jak tam zazdrosny partner dał ci popalić?”
To wiadomość również była od Ulricha.
***
Po prostu cudownie. Jeżeli się spóźni do pracy
to dostanie się jej od szefa i to bardzo. Lubi swoją pracę i nie chce mieć w
niej problemów. Tylko jak się śpi na kanapie to człowiek się nie wysypia i jest zmęczony. Nie chce mu się wstać. A to
wszystko przez zazdrosnego Williama który uparł się, żeby podwieźć ją dzisiaj
do pracy.
Yumi wręcz pobiegła do swojego i kolegi
gabinetu. Ma dzisiaj napisać dwa artykuły i przeprowadzić wywiad. Pełno roboty
na pewno się z tym nie wyrobi i będzie trzeba wziąć coś do domu. A William i
tak się będzie dziwił, że nie ma czasu myśleć o ślubie…
- Dzień dobry
jestem nowym pracownikiem – przedstawił się wysoki brunet zajmujący drugie
biurko w pomieszczeniu.
Kobieta otworzyła szeroko usta. Co on tu
robi?
- Pracujesz w
konkurencji. – wymamrotała.
- Żartowałem. Pracowałem
w dla tej samej gazety tylko, że w innym
mieście. Teraz przenieśli mnie tutaj – mrugnął.
- Czyli teraz
pracujemy razem? – spytała niezbyt mądrze.
- Na to wychodzi
– uśmiechnął się Ulrich.
Uśmiechnęli się do siebie i zajęli się swoimi
obowiązkami.
***
- Aelita, ile
można się malować? – krzyknął Jeremy.
- Jeszcze pięć
minut!
- Jeżeli przed
ślubem będziesz się tyle szykowała to umrę z nudów czekając – mruknął
Dochodziła już dziewiętnasta a przecież byli
zaproszeni do Odda. Te kobiety to zawsze się tyle szykują czy co..
- Kto prowadzi? –
zapytała Aelita.
- Ja, bo chcę jeszcze
pożyć – zaśmiał się.
- Haha. –
mruknęła sarkastycznie.
Ale trzeba było przyznać wygląda ślicznie.
Pokręciła włosy na delikatne fale i ubrała się w czarną sukienkę. Do tego
dobrała białe lity.
- Dla kogo ty
się tak stroisz? Zaczynam być zazdrosny.
- Dla ciebie
durniu – zaśmiali się obydwoje.
Jechali dłuższy czas rozprawiając o weselu. Aelita za nic nie
chciała zdradzić jaką suknię wybrała i ciągle zamartwiała się czy cała rodzina
pana młodego ją polubi. Jeremy powtarzał, że to naprawdę nie ma najmniejszego
znaczenia.
***
- Odd, czy
mógłbyś mi pomóc nakrywać do stołu? Bawisz się z małym jakbyś jeszcze sam był
dzieckiem.
To poniekąd była prawda. Mężczyzna siedział na
kanapie z synkiem na kolanach i bawili się misiem. Nie byłoby w tym nic
dziwnego gdyby nie to, że Odd cieszył się z tej rozrywki tak samo jak
Francesco.
- Chciałbym mieć
córkę – rzekł po chwili.
Ania zdziwiona uniosła brwi.
- Nie szalejesz
za bardzo? – zaśmiała się.
- Pomyśl, sama
mówiłaś, że smutno być jedynakiem. Francesco ucieszyłby się z siostry, brata
ewentualnie braci i sióstr – zaśmiał się.
- Tak, a może od
razu przedszkole załóżmy?
- Czemu nie?
Po chwili słychać było pukanie do drzwi i do
domu weszli goście. Oczywiście całą ich uwagę zdobył mały niebieskooki
chłopczyk którym się zachwycali: „Jaki słodki” (Aelita), „No na szczęście, Odd
z urodą wdał się do mamy” (Ulrich), „Miejmy nadzieję, że inteligencję do
odziedziczy po mamusi” (Jeremy). Na dwa ostanie komentarze Odd zrobił obrażoną
minę.
- No zobaczymy
po kim twoje dziecko odziedziczy urodę.
- Na pewno po
mnie, mam silnie geny – zaśmiał się Ulrich.
- Ta jasne.
Zasiedli do kolacji i rozmawiali o pracy i o
ślubie.
- Aelita jak
nazwałabyś swoją córkę? – zapytała Yumi.
- Hmm.. myślałam
o Justine. – odpowiedziała.
- O nie! Ja się
nie zgadzam na to imię. – powiedział Jeremy.
- Nie obchodzi
mnie to. Mi się podoba – zaśmiała się Aelita.
- A mi się
podoba Julie.
- Dobra nie
kłóćcie się. Jeszcze nic się wam nie urodziło. Jeszcze. – zaśmiał się Ulrich.
- A ty jak
nazwiesz swoje dzieci mądralo? - spytał
Jeremy.
- Pierw to mi
żona jest potrzebna – uśmiechnął się.
- Podobno
pracujecie razem? – zapytała Ania zmieniając temat.
- No a jak –
zachichotała Yumi.
Cały wieczór upłynął w przyjemniej atmosferze.
Przyjaciołom jak zawsze było do śmiechu i świetnie im się rozmawiało.
Uwielbiali te spotkania, czuli się jak za dawnych lat, kiedy mieszkali jeszcze
w Kadic i bali się, że Jim przyłapie ich na łamaniu zasad szkolnego regulaminu.
***
- Yumi,
przepraszam za moje fatalne zachowanie. – powiedział William kiedy tylko
zauważył ją w drzwiach.
- Hmm.. no cóż
wybaczyłam ci już nie jedno więc i tym razem ci wybaczam – mrugnęła do niego.
- Chodź zrobiłem
twoją ulubioną herbatę owocową.
Usiedli przy stole w kuchni i rozmawiali o
całym minionym dniu. Yumi była szczęśliwa, nie lubiła być pokłócona z
ukochanym. W pewnym momencie chwycił ją za rękę i pocałował w policzek. Nie
było w tym jakiejś spontaniczności czy romantyczności. Ot, taki zwykły gest
uczyniony pod wpływem chwili.
Yumi pomyślała, że w związku po jakimś czasie
zanika romantyczność a pozostaje jedynie przywiązanie. Ale z drugiej strony
pomyślała, że może nie przeżyła tej prawdziwej dojrzałej miłości.
---------------------------------------------------------------------
Witam :D. Mi się osobiście ten rozdział nie podoba, ale to w końcu do Was należy ocena :D! Liczę na wiele opinii :P. Miłego weekendu wszystkim :*
Kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to...(100 x razy później). Chwila..ile razy ja już to powtórzyłam? xD. Nie mam zielonego pojęcia- jak Boga kocham. xD Co ja mogę powiedzieć o tym rozdziale? Zapewne będę to powtarzać jak zdarta płyta ilekroć będę tu zaglądać (co robię codziennie.<333): ROZDZIAŁ GENIALNY!!!! Te słodkie sceny z udziałem Della Robbiów- Bezcenne! No i Aelita niedługo będzie panną Belpois!! <33 Tylko jak potoczą się losy Yumi, Ulricha i Williama? Czyżby Dunbar miał być już zawsze przy jej boku czy to jednak miejsce Sterna..kto wiee.;) Czekam na neext.:***
OdpowiedzUsuńWow!
UsuńIle słów! Też zaglądam codziennie! Nie mogę wytrzymać jak nie ma rozdziału!
Witam w klubie co tu więcej gadać!
Emi
Jak ty to robisz? Znowu mnie zatkało!
UsuńUwielbiaaaam twoje wpisy! Jak Tobie samej może się nie podobać? Nie uwierzę Ci!!!!!!!
Stern w pracy Yumi........ no no no! Will czy Ulrich? Już się nie mogę doczekać!
Błagam next...... XD
I love it! I love it!
OdpowiedzUsuńZnów mi słów zabrakło! Ilekroć próbuje opisać to wszystko TYLKO JEDNYM SŁOWEM to nie mogę skończyć... To jest genialne, niesamowite, cudowne, wciągające... (3688422257864322 określeń później) przepiękne... Naprawdę tylko pozazdrościć ci talentu... Naucz mnie tak pisać, błagam! ;_;
Pozdrawiam gorąco i życzę ogromnych pokładów weny
Elsa ;*
Ps Jeśli będziesz miała kiedyś wolną chwilę - zapraszam do mnie na nowego bloga : http://skiafilosmou.blogspot.com/?m=1
Usuń