piątek, 24 października 2014

Rozdział 28



 Ulrich wydawał się być rozbawiony całym zajściem. Uśmiechał się i zerkał na Yumi której mina nie wróżyła nic dobrego.
- Zepsuł mi się samochód. Ulrich mnie podwiózł. – oznajmiła napiętym głosem.
- To miło z jego strony – wycedził William.
  Jego postawa nie wyrażała wdzięczności wobec gościa. Ulrich podniósł się i nawet nie spojrzawszy w stronę pana domu powiedział:
- Do zobaczenia w poniedziałek.
- Jak to? – zapytała zdziwiona.
- Zobaczysz – wyszczerzył zęby i wyszedł.
    William stanął tuż naprzeciwko niej i zapytał:
- Robisz ze mnie idiotę?
- O co ci chodzi?
- Nie udawaj. Zapraszasz  go tu  nie wiadomo po co!
- Mówiłam zepsuł mi się samochód! Miałam iść pieszo?
- Trzeba było po mnie zadzwonić!
  Obrażony na cały świat wyszedł i zamknął się w sypialni. Wściekła Yumi  poszła do łazienki. Zmycie makijażu i przebranie się w piżamy zajęło jej tylko chwilkę, więc wzięła laptop i zalogowała się na swojego Facebooka. Ze zdziwieniem zauważyła powiadomienie o zaproszenie do grona znajomych.
- O kurczę..
 Zaproszenie było od Ulricha Sterna. Z wahaniem Yumi zaakceptowała i po chwili włączyło się jej powiadomienie z Czatu.
„Dobry wieczór. Jak tam zazdrosny partner dał ci popalić?”
 To wiadomość również była od Ulricha.


***

 Po prostu cudownie. Jeżeli się spóźni do pracy to dostanie się jej od szefa i to bardzo. Lubi swoją pracę i nie chce mieć w niej problemów. Tylko jak się śpi na kanapie to człowiek się nie wysypia  i jest zmęczony. Nie chce mu się wstać. A to wszystko przez zazdrosnego Williama który uparł się, żeby podwieźć ją dzisiaj do pracy.
  Yumi wręcz pobiegła do swojego i kolegi gabinetu. Ma dzisiaj napisać dwa artykuły i przeprowadzić wywiad. Pełno roboty na pewno się z tym nie wyrobi i będzie trzeba wziąć coś do domu. A William i tak się będzie dziwił, że nie ma czasu myśleć o ślubie…
- Dzień dobry jestem nowym pracownikiem – przedstawił się wysoki brunet zajmujący drugie biurko w pomieszczeniu.
  Kobieta otworzyła szeroko usta. Co on tu robi?
- Pracujesz w konkurencji. – wymamrotała.
- Żartowałem. Pracowałem w dla tej samej gazety tylko,  że w innym mieście. Teraz przenieśli mnie tutaj – mrugnął.
- Czyli teraz pracujemy razem? – spytała niezbyt mądrze.
- Na to wychodzi – uśmiechnął się Ulrich.  
  Uśmiechnęli się do siebie i zajęli się swoimi obowiązkami.


***


- Aelita, ile można się malować? – krzyknął Jeremy.
- Jeszcze pięć minut!
- Jeżeli przed ślubem będziesz się tyle szykowała to umrę z nudów czekając – mruknął  
  Dochodziła już dziewiętnasta a przecież byli zaproszeni do Odda. Te kobiety to zawsze się tyle szykują czy co..
- Kto prowadzi? – zapytała Aelita.
- Ja, bo chcę jeszcze pożyć – zaśmiał się.
- Haha. – mruknęła sarkastycznie.
  Ale trzeba było przyznać wygląda ślicznie. Pokręciła włosy na delikatne fale i ubrała się w czarną sukienkę. Do tego dobrała białe lity.
- Dla kogo ty się tak stroisz? Zaczynam być zazdrosny.
- Dla ciebie durniu – zaśmiali się obydwoje.  
  Jechali dłuższy  czas rozprawiając o weselu. Aelita za nic nie chciała zdradzić jaką suknię wybrała i ciągle zamartwiała się czy cała rodzina pana młodego ją polubi. Jeremy powtarzał, że to naprawdę nie ma najmniejszego znaczenia.

***

- Odd, czy mógłbyś mi pomóc nakrywać do stołu? Bawisz się z małym jakbyś jeszcze sam był dzieckiem.
 To poniekąd była prawda. Mężczyzna siedział na kanapie z synkiem na kolanach i bawili się misiem. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że Odd cieszył się z tej rozrywki tak samo jak Francesco.
- Chciałbym mieć córkę – rzekł po chwili.
  Ania zdziwiona uniosła brwi.
- Nie szalejesz za bardzo? – zaśmiała się.
- Pomyśl, sama mówiłaś, że smutno być jedynakiem. Francesco ucieszyłby się z siostry, brata ewentualnie braci i sióstr – zaśmiał się.
- Tak, a może od razu przedszkole załóżmy?
- Czemu nie?
  Po chwili słychać było pukanie do drzwi i do domu weszli goście. Oczywiście całą ich uwagę zdobył mały niebieskooki chłopczyk którym się zachwycali: „Jaki słodki” (Aelita), „No na szczęście, Odd z urodą wdał się do mamy” (Ulrich), „Miejmy nadzieję, że inteligencję do odziedziczy po mamusi” (Jeremy). Na dwa ostanie komentarze Odd zrobił obrażoną minę.
- No zobaczymy po kim twoje dziecko odziedziczy urodę.
- Na pewno po mnie, mam silnie geny – zaśmiał się Ulrich.
- Ta jasne.
  Zasiedli do kolacji i rozmawiali o pracy i o ślubie.
- Aelita jak nazwałabyś swoją córkę? – zapytała Yumi.
- Hmm.. myślałam o Justine. – odpowiedziała.
- O nie! Ja się nie zgadzam na to imię. – powiedział Jeremy.
- Nie obchodzi mnie to. Mi się podoba – zaśmiała się Aelita.
- A mi się podoba Julie. 
- Dobra nie kłóćcie się. Jeszcze nic się wam nie urodziło. Jeszcze. – zaśmiał się Ulrich.
- A ty jak nazwiesz swoje dzieci mądralo?  - spytał Jeremy.
- Pierw to mi żona jest potrzebna – uśmiechnął się.
- Podobno pracujecie razem? – zapytała Ania zmieniając temat.
- No a jak – zachichotała Yumi.
  Cały wieczór upłynął w przyjemniej atmosferze. Przyjaciołom jak zawsze było do śmiechu i świetnie im się rozmawiało. Uwielbiali te spotkania, czuli się jak za dawnych lat, kiedy mieszkali jeszcze w Kadic i bali się, że Jim przyłapie ich na łamaniu zasad szkolnego regulaminu.

***
- Yumi, przepraszam za moje fatalne zachowanie. – powiedział William kiedy tylko zauważył ją w drzwiach.
- Hmm.. no cóż wybaczyłam ci już nie jedno więc i tym razem ci wybaczam – mrugnęła do niego.
- Chodź zrobiłem twoją ulubioną herbatę owocową.
  Usiedli przy stole w kuchni i rozmawiali o całym minionym dniu. Yumi była szczęśliwa, nie lubiła być pokłócona z ukochanym. W pewnym momencie chwycił ją za rękę i pocałował w policzek. Nie było w tym jakiejś spontaniczności czy romantyczności. Ot, taki zwykły gest uczyniony pod wpływem chwili.
 Yumi pomyślała, że w związku po jakimś czasie zanika romantyczność a pozostaje jedynie przywiązanie. Ale z drugiej strony pomyślała, że może nie przeżyła tej prawdziwej dojrzałej miłości. 


---------------------------------------------------------------------
Witam :D. Mi się osobiście ten rozdział nie podoba, ale to w końcu do Was należy ocena :D!  Liczę na wiele opinii :P. Miłego weekendu wszystkim :*

5 komentarzy:

  1. Kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to...(100 x razy później). Chwila..ile razy ja już to powtórzyłam? xD. Nie mam zielonego pojęcia- jak Boga kocham. xD Co ja mogę powiedzieć o tym rozdziale? Zapewne będę to powtarzać jak zdarta płyta ilekroć będę tu zaglądać (co robię codziennie.<333): ROZDZIAŁ GENIALNY!!!! Te słodkie sceny z udziałem Della Robbiów- Bezcenne! No i Aelita niedługo będzie panną Belpois!! <33 Tylko jak potoczą się losy Yumi, Ulricha i Williama? Czyżby Dunbar miał być już zawsze przy jej boku czy to jednak miejsce Sterna..kto wiee.;) Czekam na neext.:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow!
      Ile słów! Też zaglądam codziennie! Nie mogę wytrzymać jak nie ma rozdziału!
      Witam w klubie co tu więcej gadać!
      Emi

      Usuń
    2. Jak ty to robisz? Znowu mnie zatkało!
      Uwielbiaaaam twoje wpisy! Jak Tobie samej może się nie podobać? Nie uwierzę Ci!!!!!!!
      Stern w pracy Yumi........ no no no! Will czy Ulrich? Już się nie mogę doczekać!
      Błagam next...... XD

      Usuń
  2. I love it! I love it!
    Znów mi słów zabrakło! Ilekroć próbuje opisać to wszystko TYLKO JEDNYM SŁOWEM to nie mogę skończyć... To jest genialne, niesamowite, cudowne, wciągające... (3688422257864322 określeń później) przepiękne... Naprawdę tylko pozazdrościć ci talentu... Naucz mnie tak pisać, błagam! ;_;
    Pozdrawiam gorąco i życzę ogromnych pokładów weny
    Elsa ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps Jeśli będziesz miała kiedyś wolną chwilę - zapraszam do mnie na nowego bloga : http://skiafilosmou.blogspot.com/?m=1

      Usuń