piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 32

- Zgłupiałeś?! Wiesz jaką on mi zrobi awanturę.. Sama mu o tym powiem, przysięgam daj mi tylko trochę czasu.. - wyszeptała przerażona wizją popsucia wesela przyjaciołom.
- Ty mnie oszukujesz. Kręcisz. Będziesz z tym zwlekała.. Ale zapamiętaj kto tu naprawdę jest twoim wrogiem. - odpowiedział Ulrich poważnie.
- Co ty.. - Yumi otworzyła zdziwiona usta. Czy jemu odbiło? Jaki wróg? Wypił za dużo wina czy co?
  Zrezygnowana ruszyła w kierunku stolika. Nie miała nastroju na dalszą zabawę. William spojrzał na nią zmartwiony. 
- Zapraszamy do zabawy! Zbieramy pieniądze na wózek dla dziecka! Wrzucając pieniądze mamcie szansę zatańczyć z panem młodym lub z panną młodą! - krzyknął jakiś gość od razu wrzucając do koszyka banknot. Aelita zaśmiała się i razem ruszyli na parkiet.
  Yumi miała ochotę porozmawiać z przyjacielem. Jeremy zawsze jej był bardzo bliski. Nie wytrzyma kiedy komuś o tym nie powie.
  Wrzuciła pieniądze i podeszła do pana młodego. Nie, żeby był jakimś szczególnie dobrym tancerzem, ale mimo, to kobiecie poprawił się humor. Chociaż na chwilę może zapomnieć o problemach.
- Jak się bawisz? - zapytał uśmiechnięty.
- Całkiem dobrze. Bardzo ładny ten lokal i hmm... pyszne jedzenie.
- Wiesz, dobrze kłamiesz, ale znamy się zbyt długo. Co się dzieje?
- No.. Nic szczególnego - odpowiedziała i nieświadomie zerknęła w stronę Ulricha śmiejącego się z  Oddem z jakiegoś dowcipu. Ania przyglądała się im z wyraźną dezaprobatą, ale widać było, że sama powstrzymuje uśmiech.
- Nadal go kochasz. Bo tych wszystkich latach. - to nie było pytanie.
- Czekaj.. Nic ci nie powiedział? - spytała i od razu pomyślała, że Jeremy o wszystkim wie. Wstyd i panika zaczęły wypełniać jej wnętrze, kiedy mężczyzna powiedział:
- A o czym miałby mi mówić? Widzę jak na niego patrzysz. - do Jeremy'ego podeszła jego kuzynka która teraz miała z nim zatańczyć - Pamiętaj z uczuciami  nie wygrasz.
  Co oni do jasnej cholery mają dzisiaj z tymi iluzjami? Jak ona ma się w tym wszystkim połapać? Zrobiło jej się jej niedobrze. Wyszła na zewnątrz w celu zaczerpnięcia świeżego powietrza. Usiadła na ławce przed lokalem i oparła policzek o zimną ścianę. Najbardziej dręczyło ją to co wyznał jej Ulrich. Przecież nie ma żadnych wrogów..
- Co się dzieje? - usłyszała głos zmartwionej Ani. Yumi pomyślała, że nie będzie kłamać o stanie zdrowia, bo lekarka na pewno się zorientuje.
- Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza - uśmiechnęła się słabo.
  Kobieta usiadła obok niej. W świetle księżyca jej cera wydawała się idealnie biała a oczy nadal niebieskie. Pięknie to wyglądało.
- Mogę się ciebie coś zapytać? - szepnęła Japonka po chwili milczenia.
- Jasne.
- Czy.. wychodząc za Odda miałaś jakieś wątpliwości? I czy po ślubie coś się miedzy wami zmieniło?
- Wątpliwości są zawsze. Jednak zrobiłam to, co dyktowało mi serce. Wyszłam za niego bo go kocham i to wszystko. Czy coś się zmieniło? Całe moje życie się zmieniło. Pracuje bardzo dużo i jestem szczęśliwa bo zawsze tego chciałam. Kiedy urodził się Francesco.. To był najpiękniejszy moment  w całym moim życiu. A to jak Odd się nim zajmuje... Jest najcudowniejszym ojcem na świecie - uśmiechnęła się wzruszona.
- Ale czy.. czy gdybyś miała wybór cofnąć się w czasie zmieniłabyś swoją decyzję?
- Gdybym miała drugi raz wybierać, wybrałabym tak samo. Nie żałuję niczego. - wyszeptała.
  Siedziały tak przez chwilę wpatrzone w księżyc. Słychać było bawiących się gości, a gdzieś w oddali szczekał pies. Zaczął wiać lekki wiaterek.
  Skrzypnęły drzwi i nad Anią pochylił się Odd:
- Nie siedź tak, bo jeszcze zmarzniesz.
  Przeprosiła Yumi i poszła wraz z mężem do lokalu. Japonce nie przeszkadzał chłód. Czuła się u dobrze. Nikt nie wymuszał na niej podejmowania jakiś ważnych decyzji, nie musiała udawać ani grać. Mogła wreszcie być sobą.
  Jej przyjaciele jasno mówili, że powinna poddać się uczuciom. Ale co ona naprawdę czuje? Ta cholerna niepewność jest najgorsza. Niby z Williamem ostatnio się nie układa, ale z drugiej strony jest już  nim sporo czasu i co ma ot tak sobie zapomnieć? Zostawić go jak zepsutą zabawkę? Jego przecież też kocha w pewien sposób. Tylko w jaki?
    Drzwi się otworzyły. Ktoś narzucił na nią ciepłą kurtkę. Pachniała męskimi perfumami. Podniosła wzrok i ujrzała wpatrzone w nią orzechowe oczy.
  Nieważne z kim postanowi być. Te oczy zawsze sprawią, że będzie czuła się bezpiecznie.

***
 
- Pani doktor, proszę powypełniać tą dokumentację, to bardzo ważne. - powiedział ordynator i wręczył Ani plik dokumentów.
  Ruszyła w kierunku gabinetu lekarskiego cały czas myśląc o udanym przyjęciu weselnym. Aelita i Jeremy wylatują dzisiaj w podróż poślubną. Wybierają się do Hiszpanii. Ona i Odd nie wybrali się nigdzie, ponieważ dopiero zaczęli wtedy pracę i nie było pieniędzy. Później przeprowadzka do nowego domu. Kiedy wreszcie znalazły się jakieś pieniądze to okazało się, że jest w ciąży i trzeba wypocząć. Po narodzinach Francesca nie chcieli się z nim rozstawać na długo, a znowu brać takie maleństwo w daleką podróż...
- Może się pani doktor napije kawy? - spytał nowy lekarz.
- Co? A tak chętnie.. - powiedziała zamyślona.
    Zaczęła szukać długopisu, ale nie nigdzie go nie było. Dopiero kiedy Leo jej go podał z rozbrajającym uśmiechem.
- Dziękuję.. - szepnęła zmieszana.
- Jest pani Włoszką? Ma pani włoskie nazwisko, ale nie ma pani włoskiej urody.
- Nie, jestem Polką. Mój mąż jest Włochem - oznajmiła porządkując papiery na biurku.
- Hmm.. Tak wcześnie i już mężatka?
- Tak.
  Usiadł na przeciwko niej i postawił kawę na biurku.
- Może przejdziemy na "ty" lepiej się będzie nam pracować. - zaproponował.
- Hmm.. dobrze Ania - podała mu rękę.
- Leo. Dlaczego Ania a  nie Anna?
- Bo w Polsce Ania to zdrobnienie Anny - powiedziała i wróciła do swojego zajęcia.
   Siedział tak naprzeciwko niej sącząc powoli ciepły napój. Ta kobieta wydawała mu się być piękna i zarazem fascynująca. Nie spotkał jeszcze takiej  o dziewczęcej  i delikatnej osoby... Przypominała mu urodą aniołka. I jeszcze te jej oczy.. Niebieskie! Nieczęsto się tutaj takie widzi. Kolor nieba..
 
 
 
***
 
 
- Dobra, a teraz zrobię ci zdjęcie! Ładnie się ustaw! - krzyknął Jeremy.
  Byli właśnie w gorącej Barcelonie; pięknym i magicznym mieście. Cudownie się tu bawili. 

  Aelita właśnie ustawiła się  w dosyć zabawnej pozycji na tle malowniczej plaży. Nie umieli nawet słowa po hiszpańsku, jednak dosyć dobrze znali język angielski i nie było  z tym żadnych problemów. Spędzą tutaj aż miesiąc i perspektywa zasłużonego odpoczynku bardzo ich cieszyła.
- Ej, wyszłam okropnie skasuj to i to już!!! - krzyknęła chcąc wyrwać mu aparat.
- Wyszłaś pięknie jak zawsze - powiedział jej mąż i uciszył za pomocą pocałunku.

 
 
***
 
- Upierzesz mi te spodnie, kochanie? - spytał Williama. Zaraz miał wyjść z domu.
- Tak.  - krzyknęła do niego Yumi myśląc, że naprawdę nie ma lepszych zajęć niż robienie prania w ten wieczór.
  Usłyszała trzask zamykanych drzwi. Nie chciało się jej robić żadnego prania. Ale nudy co by tu porobić? Włączyła laptop William, ponieważ jej się rozładował. Hasło znała, łatwizna. Jakieś problemy z Internetem. Zmarszczyła zdzwiona brwi. O co tutaj chodzi?
  Z nudów otworzyła pierwszy lepszy folder. Zdjęcia.
  To co tam zobaczyła, sprawiło, że zbladła i poczuła się bardzo źle. CO TO MA BYĆ?
Usiłując walczyć z cisnącymi się jej do oczu łzami wstała i ruszyła w kierunku wyjścia. Nie zostanie tu ani minuty dłużej.
 
 
-------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie kochani w ten piątkowy wieczór :D
 Przepraszam Was bardzo, że tak rzadko piszę, ale mam okropnie dużo nauki  i na dodatek startuje w dwóch konkursach, więc naprawdę mam bardzo dużo pracy mam nadzieję, że rozumiecie :).
  Liczę na dużo komentarzy co do tego rozdziału po ostatnio coś mało ich :(.
 Miłego weekendu wszystkim <3

 


czwartek, 20 listopada 2014

O mnie.

Witajcie kochani!
 Ten post nie ma nic wspólnego z opowiadaniem pisanym przeze mnie. Pomyślałam, że może chcielibyście się dowiedzieć czegoś więcej o mnie. Kim w ogóle jest autorka tych wszystkich opowiadań? :D 
 Przedstawię to w postaci tzw. "faktów o mnie" :).


1. Nazywam się Aleksandra, ale lubię jak mówi się do mnie Ola.
2. Mam piętnaście lat i obecnie chodzę do klasy trzeciej gimnazjum.
3. Jestem katoliczką, wierzę w Boga i nie wstydzę się tego :).
4. Mam bardzo dużo zainteresowań: lubię się uczyć, czytać książki, chodzić do kina, biegać, pływać, pisać, wczytywać się w poezję i spędzać czas z rodziną.
5. Moje ulubione przedmioty  to biologia, chemia, język polski, język niemiecki oraz historia.
 Lubię również uczyć się ogólnie literatury. Z historii szczególnie interesuje mnie tematyka II wojny światowej.
6. Zaczęłam oglądać Code Lyoko kiedy miałam dziewięć lat i od tamtego czasu robię to regularnie :D.
7. Moim największym marzeniem jest być w przyszłości lekarzem oraz napisać książkę.
8. Bardzo lubię pomagać innym. Jestem wolontariuszką i biorę udział w różnych akcjach charytatywnych co również jest jedną z moich ulubionych form spędzania wolnego czasu.
9. Mam rodzinę w Wielkiej Brytanii i Niemczech.
10. Jestem raczej nieśmiała i mam niewielu przyjaciół. Jedną z moich bliższych przyjaciółek jest Gosia która  tworzy fantastyczne blogi o CL. Potrafimy godzinami pisać na GG o naszych "mężach" :D.
11. Uwielbiam czytać/oglądać "Igrzyska Śmierci", "Harry Potter", "Zmierzch" i "Gwiazd naszych wina".
12. Słucham różnej muzyki ale szczególne uwielbiam Shakirę i Bruno Marsa <3.


 
 
 


13. Mam młodszego brata.
14. Mieszkam w województwie Świętokrzyskim.
15. Najbardziej lubię kuchnię włoską.
16. Chciałabym odwiedzić Francję, Hiszpanię, Włochy i Brazylię.
17. Lubię uczyć się języków obcych. Obecnie uczę się angielskiego i niemieckiego i trochę hiszpańskiego. Interesuje się kulturą tych państw :).
18. Mój Tumblr: kilk
19. Lubię oglądać mecze piłki nożnej.
20. Uwielbiam pisać blogi i różne opowiadania.
21. Kocham moich czytelników <3

  Tyle o mnie jeżeli chcecie to możecie w komentarzach napisać coś o sobie :).


piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 31

 - Ja nie ujdę w tych szpilkach.. - narzekała Aelita.
  Stała przed ogromnym lustrem podziwiając swój wygląd. Jej suknia była śnieżnobiała do samej ziemi. Na ramiona spływały różowe loki. Welon był do połowy pleców. Spojrzała jeszcze raz w lustro. Zielone oczy w przerażeniu przyglądały się pięknej nieznajomej.
- Nie stresuj się tak. To jest twój najpiękniejszy dzień w życiu. - oznajmiła Ania gładząc ją dla uspokojenia po ręce.
  Wyglądała ślicznie. Blondynka związała swoje włosy w wysokiego koka i założyła długie kolczyki. Do tego dobrała sukienkę "małą czarną" i buty na koturnie. W dłoni trzymała małą torebeczkę.
- Ta.. Martwię się jak to będzie. - szepnęła do swojego odbicia i poprawiła niesforny kosmyk.
 Wzięła głęboki wdech. Tylko spokojnie, spokojnie... To nic takiego.
- Yumi, co się dzieje? 
  Japonka siedziała na krześle i oddychała ciężko. Na blade czoło wstąpiły krople potu. Trzymała się za brzuch.
- Nie, nic gorzej się poczułam.
  To słabe samopoczucie było spowodowane stresem. Kobieta nie może sobie wyobrazić jak to będzie kiedy William i Ulrich się spotkają. Po tym wszystkim co się stało. Wyrzuty sumienia zżerają ją od środka.. Jeżeli się wyda? A co jeśli Ulrich zrobi coś głupiego? Albo jeśli ona coś zrobi..
- Może weź tabletkę? - zaproponowała panna młoda.
  Yumi odmówiła. Poprawiła swoją jasnoróżową sukienkę i wstała. Dobrze  wiedziała, że nie może tego odkładać w nieskończoność. Kiedyś musi powiedzieć co zrobiła i mieć nadzieję na przebaczenie.

***
 
 

- A teraz możecie się pocałować. - oznajmił ksiądz kończąc tę piękną ceremonię.
  Jeremy ujął w dłonie twarz swojej żony jakby była ona niesamowicie delikatną i kruchą istotą. Następnie bardzo czule pocałował jej drżące usta.  Aelita objęła go mocno na co rozległo się chóralne "oooch".
 Małżeństwo wyszło przed kościół. Zaczęło się rzucanie ryżem i ktoś ( czytaj Odd)  celował prosto w Jeremy'ego pokaźnymi garściami, tak, że pan młody musiał co chwilę otrzepywać swój czarny garnitur.
 Aelita rzuciła welonem który o dziwno złapała stojąca najdalej Yumi. William pocałował ją w policzek rozradowany tym zajściem.
- A teraz zapraszamy wszystkich gości na przyjęcie do lokalu! - krzyknął Jeremy i zaraz dostał ryżem od Odda którego teraz "uspokajała" żona. Mężczyzna trząsł się ze śmiechu.
  Wszyscy goście ruszyli w kierunku swoich aut. William razem ze swoją dziewczyną ruszyli w kierunku swojego kiedy Ulrich się do nich przyłączył.
-Nie wziąłem samochodu bo będę pił. Mogę się z wami zabrać? - zapytał.
- Hmm.. No dobrze - odrzekł Dubar na co Yumi prawie zemdlała z przerażenia. Po co on jej to robi?!
  Wsiedli to pojazdu. Stern zasiadł z tyłu i zaczął poprawiać krawat. Trzeba przyznać, że prezentował się obłędnie w tym eleganckim garniturze.
 W samochodzie panowała niezręczna cisza. Nie wiedzieli o czym tu rozmawiać. Japonka zbladła i przygryzła dolną wargę. Czy można sobie wyobrazić głupszą sytuację?
- Skarbie, co tak zbladłaś?
- Nie wiem.. - odparła zmieszana.
- Może jest w ciąży? - zapytał poważnie Ulrich. Yumi miała ochotę rzucić jakimś ciężkim przedmiotem w jego kierunku.
- To bym się bardzo ucieszył - odparł z uśmiechem William i zaparkował na podjeździe przed lokalem.
 Kobieta zmarszczyła gniewnie czoło. Jeszcze słowo a rzuci się na swojego współpracownika. Czy on nie rozumie jak on teraz się czuje? Co przeżywa?


Po kilku zabawach, tańcach i uroczystym posiłku Yumi była naprawdę zmęczona. Dochodziła już północ. Trzeba przyznać, że wesele świetne. Muzyka akurat do tańczenia i mili ludzie. Rodzina Jeremy'ego wywarła na niej pozytywne wrażenie. Widać było jak Aelita cała w skowronkach przytula każdego ze swojej nowej rodziny po kolei. Naprawdę jest szczęśliwa.
 A co ze mną? Pomyślała Yumi. Kogo naprawdę kocham? Musi się w końcu zdecydować. Nie można tego tak odkładać tym bardziej, że pracuje razem z Ulrichem i widują się praktycznie codziennie. Musi postawić sprawę jasno. Jest z Williamem. Przyzna się do wszystkiego i poprosi o wybaczenie. Jeżeli się jej uda spróbują odbudować relacje.
- Zatańczysz? - spytał przystojniak o kasztanowych włosach.
  Spojrzała pytającym wzrokiem na siedzącego obok niej Dunbara. Kiwnął głową na znak, że się zgadza.
  Poszli w kierunku parkietu. Położył jej rękę na talii i przyciągnął delikatnie do siebie. Musiała unieść głowę, żeby popatrzeć mu prosto w oczy, ale warto się było gimnastykować. Czuła się jakby miała naście lat, jakby była znowu zakochana i beztroska.
- Zamierzasz mu o tym powiedzieć? - szepnął Ulrich a ona zadrżała.
- Powiem, ale nie teraz.. Niech się dobrze bawi..
- Dobrze wiesz, że ja wciąż czekam? I nigdy nie przestanę. A jeżeli będzie trzeba sam mu o nas powiem.

-------------------------------------------------------------------------------
Witajcie kochani <3! Mówię od razu, że nie mam pojęcia  o tradycjach ślubów/ wesel we Francji, więc pozwoliłam sobie użyć mojej wyobraźni. 
Jak tam u Was? Wreszcie weekend, choć dla mnie to i tak oznacza pracę i różne obowiązki.. No, mam nadzieję, że rozdział w miarę dobry. Całuski :*

czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 30

Rozdział ten chciałabym dedykować mojej idolce i mam nadzieję przyjaciółce. 
Gosiu, dziękuję za cenne wskazówki i nasze wielogodzinne rozmowy.



 
 


  Promienie światła wpadły do sypialni. Jej oliwkowe ściany wydawały się przez to jeszcze piękniejsze. Ale dlaczego tą wizję zakłócał okropny ból głowy? I do tego to pragnienie. Ile by teraz dała za butelkę chłodnej wody? Po prostu kac.
  Przewróciła się na drugi bok. Otwierając szerzej podpuchnięte oczy zauważyła, że leżący obok mężczyzna ma włosy w odcieniu kasztanu. Piękna barwa, ale przecież jego fryzura powinna być kruczoczarna! Co to ma być do jasnej cholery?!
  I nagle do jej świadomości zaczęły się wdzierać obrazy  minionej nocy. Jechali do domu. Było późno. Wypity alkohol sprawiał, że mówiła to co myśli i nie potrafiła dłużej walczyć z tym co czuje. On czuje to samo do niej. Jakie szczęście znaleźć swoją miłość po latach! Niesamowite jak ich drogi potrafiły się znowu zejść…
  Co ona myśli?! Jakie szczęście?! Co z Williamem.. Przecież nie może go ot, tak sobie rzucić. Jego również kocha, ale to taka inna miłość.. Nie może mu tego zrobić. Musi przestać krzywdzić ludzi.
  Ulrich otworzył powoli oczy. Na początku zdziwił się zauważając u swojego boku kobietę o czarnych jak noc włosach i bladej, delikatnej cerze. Wszystko pięknie gdyby nie to, że ona skuliła się w kłębek, a po jej policzkach płynęły łzy.
- Czy… czy zrobiłem coś nie tak? – zapytał przerażony.
- To nie twoja wina. Ale dobrze wiesz… Ja.. Nie możemy być razem. Nie mogę skrzywdzić Williama. – odpowiedziała drżącym głosem.
- Ale możesz krzywdzić siebie?
- Co? – wymamrotała zdziwiona.
- Przecież widać, że go nie kochasz. Jaki jest sens bycia z kimś kogo się nie kocha? – zapytał szukając wzrokiem swojej koszuli.
- Ale ja go kocham… Tylko inaczej. – zasępiła się.
- Wiesz, wstałbym już ale nie wiem gdzie są moje ubrania – powiedział i mimo woli obydwoje się zaśmiali.
  Ponieważ pod poduszką znajdowała się jej koszula nocna szybko ją założyła i wstała. Ulrich położył się wygodnie i nakrył się kołdrą.
- Chce mi się spać.
  Yumi wzruszyła ramionami i wyszła na korytarz. Przy samych drzwiach znajdowała się koszula której szukała a spodnie były  w połowie długości pomieszczenia. Przechodząc kobieta przejrzała się w lustrze. Wydawało jej się, że jest jakaś brudna.. Zrobiła coś bardzo niedobrego. Dobra, teraz o tym nie myśl bo się jeszcze bardziej rozkleisz.
  Wzięła odzież i wróciła do sypialni. Ulrich dalej leżał. Oczy miał zamknięte a po jego ustach błąkał się delikatny uśmiech. Japonka delikatnie odchrząknęła i rzuciła mu jego ubrania prosto w twarz na co znowu się roześmiali.
- Dobra to ja wyjdę, żebyś mógł się przebrać. – oznajmiła.
- Nie musisz. – odparł.
  Mimo to wyszła i skierowała się w stronę kuchni. Nastawiła wodę na kawę a na talerz wyłożyła dwie bułki drożdżowe.  Posprzątała trochę, żeby to jakoś wyglądało. Co ona ma teraz zrobić?! Wściekła na samą siebie, że komplikuje tak swoje życie włożyła brudny widelec do zlewu. William wraca dzisiaj wieczorem. I co ma  udawać, że nic się nie stało? Brzydzi się samej siebie. To okropne jak mogła go zdradzić…
- Dostanę przez ciebie zawału – krzyknęła Yumi i uderzyła go lekko w ramię. Nie żeby coś poczuł.
- Wybacz, ale tak ładnie sprzątasz, że nie chciałem przeszkadzać. – mrugnął. 
- No to co, jemy? – zapytała chcąc zmienić temat.
- Po nocy pełnej wrażeń nie ma nic lepszego niż dobre śniadanie.
  Słysząc te uwagę Yumi spłonęła szkarłatnym rumieńcem  i usiadła przy stole.


***

- Odd, weź tak nie hałasuj jest wcześnie – jęknęła Ania zagrzebując się pod kołdrą.
- Jeżeli chcesz zdążyć do pracy to radzę ci wstać. – mruknął szukając ulubionego misia Francesca. 
  Ania wstała i z prędkością błyskawicy umyła się, przebrała się w czyste ubrania a lekarski mundurek schowała do torby.
- Jutro cały dzień mam wolny na wesele. – rzuciła przez ramię i pobiegła w kierunku samochodu.
  Prowadziła auto trochę zbyt szybko. Martwiła się, że nie zdąży, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Przebrana już weszła na swój oddział. Była niesamowicie szczęśliwa mogąc patrzeć na swoją plakietkę na której widniał napis „lek. med. Anna Della Robbia”.
- Doktor Anno, to nowy lekarz czy mogłaby go pani oprowadzić po oddziale?
  Stał przed nią przystojny mężczyzna, brunet o pięknych czarnych oczach. Wysoki i umięśniony.
- Jestem Leo miło mi. – uśmiechnął się rozbrajająco.
 

***
 Po tym jak Ulrich od niej wyszedł nie wiedziała co ze sobą począć. Kiedy był blisko niej, nie miała problemów z odgonieniem natrętnych myśli, jednak teraz uparcie do niej powracały. Co ona zrobiła? Jak ma teraz postąpić? I tak w kółko.. Można zwariować.
  Ścieląc łóżko przypomniała sobie co się działo tej nocy. Czy do końca życia będą dręczyły ją wyrzuty sumienia? Przed wyjściem powiedziała Ulrichowi, że jeszcze nie wie jak postąpi, ale prawdopodobnie nie zostawi Williama. Na razie nic mu nie powie. Niech dobrze się bawią na weselu, później wyzna mu prawdę i poprosi o wybaczenie. Oby zrozumiał.. Ale co tu jest do rozumienia?!
- Cześć, kochanie! – usłyszała znajomy głos.
  Wszedł do sypialni, przytulił ją mocno i pocałował w czoło jak małą dziewczynkę. Rzucił na łóżko torbę ze swoimi rzeczami i rzekł:
- Jak tam nie nudziłaś się beze mnie?
- Nie. – odpowiedziała spięta.
- Co ty nagle zbladłaś?
- A tak jakoś mi słabo – odpowiedziała i wyszła do łazienki.
  Przejrzała się w lustrze. Rzeczywiście nie wygląda za dobrze. Nie potrafi kłamać. Wyrzuty sumienia zżerają ją od środka, ale postanowiła wytrzymać jeszcze dwa dni. Dwa dni i wszystko mu powie. I znowu będzie tak jak dawniej i będą szczęśliwą parą.
- Hej, czy mogłabyś mi coś zrobić do jedzenia? Padam z głodu.
- Już idę. – uśmiechnęła się i ruszyła w stronę kuchni.
  William przyglądał się jej jak odchodzi. „Jakie szczęście, że ją mam” pomyślał.


***

- Nie denerwuj się tak. – powiedział Jeremy przytulając Aelitę.
- Nie denerwuj?! Chyba żartujesz sobie. Jutro bierzemy ślub, zobaczę cały klan Belpois i sama stanę się jedną z nich a ty mi się każesz nie denerwować! – warknęła.
  Mężczyzna westchnął. Ona tak bardzo to wszystko przeżywa. Biedactwo od kilku dni tylko to zajmuje jej myśli. Z tych nerwów wysprzątała dokładnie całe mieszkanie, narobiła zakupów i uzupełniła dokumentację do pracy chociaż mają przecież póki co wolne.
- Nie przesadzaj.. – szepnął jej do ucha.
- No dobra. Masz racje, przesadzam, ale tylko trochę.
- Mam pomysł. Pozbądźmy się tej traumy i obejrzyjmy coś w telewizji – włączył telewizor.
   Oglądali jakiś program o zwierzętach. Właściwie nie liczyło się co robią, ważne, że są razem. Tego byli pewni obydwoje. Pewni również tego, że podjęli słuszną decyzję, a ich małżeństwo będzie jedną z najlepszych rzeczy w ich życiu. 


---------------------------------------------------------------
Witajcie kochani! Na sam początek pragnę serdecznie wszystkim Was podziękować za cudowne komentarze pod ostatnim postem! Naprawdę bardzo się cieszę.. 
Dziękuję za miłe słowa Gosi, Oliwce Nowak, Kasik, Elsie, Martynice, Miko Medi, Patrisce, Jane,  Anonimowym czytelnikom i wszystkim osobom które kiedykolwiek to zajrzały. To dzięki Wam to opowiadanie istnieje. 
Do jak najszybszego napisania.
Iliza.