Gosiu, dziękuję za cenne wskazówki i nasze wielogodzinne rozmowy.
Promienie światła wpadły do sypialni. Jej oliwkowe ściany wydawały
się przez to jeszcze piękniejsze. Ale dlaczego tą wizję zakłócał okropny ból
głowy? I do tego to pragnienie. Ile by teraz dała za butelkę chłodnej wody? Po
prostu kac.
Przewróciła się na drugi bok.
Otwierając szerzej podpuchnięte oczy zauważyła, że leżący obok mężczyzna ma
włosy w odcieniu kasztanu. Piękna barwa, ale przecież jego fryzura powinna być
kruczoczarna! Co to ma być do jasnej cholery?!
I nagle do jej świadomości zaczęły się wdzierać obrazy minionej nocy. Jechali do domu. Było późno.
Wypity alkohol sprawiał, że mówiła to co myśli i nie potrafiła dłużej walczyć z
tym co czuje. On czuje to samo do niej. Jakie szczęście znaleźć swoją miłość po
latach! Niesamowite jak ich drogi potrafiły się znowu zejść…
Co ona
myśli?! Jakie szczęście?! Co z Williamem.. Przecież nie może go ot, tak sobie
rzucić. Jego również kocha, ale to taka inna miłość.. Nie może mu tego zrobić.
Musi przestać krzywdzić ludzi.
Ulrich
otworzył powoli oczy. Na początku zdziwił się zauważając u swojego boku kobietę
o czarnych jak noc włosach i bladej, delikatnej cerze. Wszystko pięknie gdyby
nie to, że ona skuliła się w kłębek, a po jej policzkach płynęły łzy.
- Czy… czy zrobiłem coś nie tak? – zapytał
przerażony.
- To nie twoja wina. Ale dobrze wiesz… Ja.. Nie
możemy być razem. Nie mogę skrzywdzić Williama. – odpowiedziała drżącym głosem.
- Ale możesz krzywdzić siebie?
- Co? – wymamrotała zdziwiona.
- Przecież widać, że go nie kochasz. Jaki jest
sens bycia z kimś kogo się nie kocha? – zapytał szukając wzrokiem swojej
koszuli.
- Ale ja go kocham… Tylko inaczej. – zasępiła
się.
- Wiesz, wstałbym już ale nie wiem gdzie są moje
ubrania – powiedział i mimo woli obydwoje się zaśmiali.
Ponieważ
pod poduszką znajdowała się jej koszula nocna szybko ją założyła i wstała.
Ulrich położył się wygodnie i nakrył się kołdrą.
- Chce mi się spać.
Yumi
wzruszyła ramionami i wyszła na korytarz. Przy samych drzwiach znajdowała się
koszula której szukała a spodnie były w
połowie długości pomieszczenia. Przechodząc kobieta przejrzała się w lustrze.
Wydawało jej się, że jest jakaś brudna.. Zrobiła coś bardzo niedobrego. Dobra,
teraz o tym nie myśl bo się jeszcze bardziej rozkleisz.
Wzięła
odzież i wróciła do sypialni. Ulrich dalej leżał. Oczy miał zamknięte a po jego
ustach błąkał się delikatny uśmiech. Japonka delikatnie odchrząknęła i rzuciła
mu jego ubrania prosto w twarz na co znowu się roześmiali.
- Dobra to ja wyjdę, żebyś mógł się przebrać. –
oznajmiła.
- Nie musisz. – odparł.
Mimo to
wyszła i skierowała się w stronę kuchni. Nastawiła wodę na kawę a na talerz
wyłożyła dwie bułki drożdżowe.
Posprzątała trochę, żeby to jakoś wyglądało. Co ona ma teraz zrobić?!
Wściekła na samą siebie, że komplikuje tak swoje życie włożyła brudny widelec
do zlewu. William wraca dzisiaj wieczorem. I co ma udawać, że nic się nie stało? Brzydzi się
samej siebie. To okropne jak mogła go zdradzić…
- Dostanę przez ciebie zawału – krzyknęła Yumi i
uderzyła go lekko w ramię. Nie żeby coś poczuł.
- Wybacz, ale tak ładnie sprzątasz, że nie
chciałem przeszkadzać. – mrugnął.
- No to co, jemy? – zapytała chcąc zmienić
temat.
- Po nocy pełnej wrażeń nie ma nic lepszego niż
dobre śniadanie.
Słysząc
te uwagę Yumi spłonęła szkarłatnym rumieńcem
i usiadła przy stole.
***
- Odd, weź tak nie hałasuj jest wcześnie –
jęknęła Ania zagrzebując się pod kołdrą.
- Jeżeli chcesz zdążyć do pracy to radzę ci
wstać. – mruknął szukając ulubionego misia Francesca.
Ania wstała
i z prędkością błyskawicy umyła się, przebrała się w czyste ubrania a lekarski
mundurek schowała do torby.
- Jutro cały dzień mam wolny na wesele. –
rzuciła przez ramię i pobiegła w kierunku samochodu.
Prowadziła auto trochę zbyt szybko. Martwiła się, że nie zdąży, ale na
szczęście nic takiego się nie stało. Przebrana już weszła na swój oddział. Była
niesamowicie szczęśliwa mogąc patrzeć na swoją plakietkę na której widniał
napis „lek. med. Anna Della Robbia”.
- Doktor Anno, to nowy lekarz czy mogłaby go
pani oprowadzić po oddziale?
Stał
przed nią przystojny mężczyzna, brunet o pięknych czarnych oczach. Wysoki i
umięśniony.
- Jestem Leo miło mi. – uśmiechnął się
rozbrajająco.
***
Po tym
jak Ulrich od niej wyszedł nie wiedziała co ze sobą począć. Kiedy był blisko
niej, nie miała problemów z odgonieniem natrętnych myśli, jednak teraz uparcie
do niej powracały. Co ona zrobiła? Jak ma teraz postąpić? I tak w kółko.. Można
zwariować.
Ścieląc
łóżko przypomniała sobie co się działo tej nocy. Czy do końca życia będą
dręczyły ją wyrzuty sumienia? Przed wyjściem powiedziała Ulrichowi, że jeszcze
nie wie jak postąpi, ale prawdopodobnie nie zostawi Williama. Na razie nic mu
nie powie. Niech dobrze się bawią na weselu, później wyzna mu prawdę i poprosi
o wybaczenie. Oby zrozumiał.. Ale co tu jest do rozumienia?!
- Cześć, kochanie! – usłyszała znajomy głos.
Wszedł
do sypialni, przytulił ją mocno i pocałował w czoło jak małą dziewczynkę.
Rzucił na łóżko torbę ze swoimi rzeczami i rzekł:
- Jak tam nie nudziłaś się beze mnie?
- Nie. – odpowiedziała spięta.
- Co ty nagle zbladłaś?
- A tak jakoś mi słabo – odpowiedziała i wyszła
do łazienki.
Przejrzała się w lustrze. Rzeczywiście nie wygląda za dobrze. Nie
potrafi kłamać. Wyrzuty sumienia zżerają ją od środka, ale postanowiła
wytrzymać jeszcze dwa dni. Dwa dni i wszystko mu powie. I znowu będzie tak jak
dawniej i będą szczęśliwą parą.
- Hej, czy mogłabyś mi coś zrobić do jedzenia?
Padam z głodu.
- Już idę. – uśmiechnęła się i ruszyła w stronę
kuchni.
William
przyglądał się jej jak odchodzi. „Jakie szczęście, że ją mam” pomyślał.
***
- Nie denerwuj się tak. – powiedział Jeremy
przytulając Aelitę.
- Nie denerwuj?! Chyba żartujesz sobie. Jutro bierzemy
ślub, zobaczę cały klan Belpois i sama stanę się jedną z nich a ty mi się
każesz nie denerwować! – warknęła.
Mężczyzna westchnął. Ona tak bardzo to wszystko przeżywa. Biedactwo od kilku
dni tylko to zajmuje jej myśli. Z tych nerwów wysprzątała dokładnie całe
mieszkanie, narobiła zakupów i uzupełniła dokumentację do pracy chociaż mają
przecież póki co wolne.
- Nie przesadzaj.. – szepnął jej do ucha.
- No dobra. Masz racje, przesadzam, ale tylko
trochę.
- Mam pomysł. Pozbądźmy się tej traumy i
obejrzyjmy coś w telewizji – włączył telewizor.
Oglądali jakiś program o zwierzętach. Właściwie nie liczyło się co
robią, ważne, że są razem. Tego byli pewni obydwoje. Pewni również tego, że
podjęli słuszną decyzję, a ich małżeństwo będzie jedną z najlepszych rzeczy w
ich życiu.
---------------------------------------------------------------
Witajcie kochani! Na sam początek pragnę serdecznie wszystkim Was podziękować za cudowne komentarze pod ostatnim postem! Naprawdę bardzo się cieszę..
Dziękuję za miłe słowa Gosi, Oliwce Nowak, Kasik, Elsie, Martynice, Miko Medi, Patrisce, Jane, Anonimowym czytelnikom i wszystkim osobom które kiedykolwiek to zajrzały. To dzięki Wam to opowiadanie istnieje.
Do jak najszybszego napisania.
Iliza.
Pierwszy!!!:)
OdpowiedzUsuńDzięki za podziękowanie:D.
Twój blog jest NAJLEPSZY ze wszystkich
PS
Wow, już 30 rozdziałów!
Zgłoś swój blog do głosowania na najlepszy blog o KL w listopadzie (w spisie opowiadań o Kod Lyoko jest informacja.
OdpowiedzUsuńBoże, normalnie nie mogę przestać się wyszczerzać, Boże kochany, dziękuję za dedykację..abuebdte...to takie cudowne.;33 Nie zasługuję jednak na to, żeby właśnie mnie było dedykowane takie cudo.;3 Jesteś taka kochana.<33 Kocham Cię najdroższa przyjaciółko.;) Tak, nasze wielogodzinne rozmowy na gg są bezcenne.<3 Rozdział: GENIALNY, jak zwykle.:* Nie wiem czemu, ale mam pewne obawy co do tego nowego lekarza. xD No i niedługo ślub Aelity i Jeremiego.;33. No i oczywiście najbardziej jestem ciekawa czy związek Yumi i Williama przetrwa czy może Ulumi wróci.;33 Czekam na next.<333
OdpowiedzUsuńDzięki! jesteś super! Naprawdę mi się miło zrobiło, ale najwięszką radość sparwiłąś mi dodając kolejny genialny rozdział w twoim wykonaniu! Po prostu super!
OdpowiedzUsuńDzięki, za podziękowania :)
Martynika
"Dzięki, za podziękowania :)" - Ej, to mój tekst :D
Usuńświetnie piszesz i kocham twojego bloga jak i twoje opowiadania więc nie pozwole ci go zamknąć! pozdrawiam wszystkich! kasik :-)
OdpowiedzUsuńDziękuje za podziękowanie ( takie masło maślane).Przepraszam z góry za to, że długo nie komentowałam ale co tu dużo mówić, jak zwykle piękny rozdział !
OdpowiedzUsuńZastrzegam sobie do tego tekstu prawa autorskie:).
UsuńJesteś Super! Twoje wpisy są Super! W ogóle wszystko jest SUPER!!! Wybacz, że od razu nie komentowałam (zakaz na kompa). I dzięki za podziękowanie! (Miko Medi sorki nie umiałam inaczej) Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńSuper, genialnie!!! Czytałam ten i późniejszy post - teraz komentuję.
OdpowiedzUsuńEwa
Witaj kochana! Ten rozdzial był taki wspaniały *-* Nie mogę się otrząsnąć...
OdpowiedzUsuńBadzo mi się podobało, kocham twoje opowiadania; są takie emocjonujące i magiczne. Przepraszam, że dopiero teraz to komentuję, ale nie miałam czasu...
Dziękuje za podziękowania <3 To takie miłe.
Mam nadzieję, że twoja twórczość Cię nie opuści.
P.S Przepraszam, że pisze z anonima, ale niestety nie mogę się zalogować :(
/Patriska