czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 30

Rozdział ten chciałabym dedykować mojej idolce i mam nadzieję przyjaciółce. 
Gosiu, dziękuję za cenne wskazówki i nasze wielogodzinne rozmowy.



 
 


  Promienie światła wpadły do sypialni. Jej oliwkowe ściany wydawały się przez to jeszcze piękniejsze. Ale dlaczego tą wizję zakłócał okropny ból głowy? I do tego to pragnienie. Ile by teraz dała za butelkę chłodnej wody? Po prostu kac.
  Przewróciła się na drugi bok. Otwierając szerzej podpuchnięte oczy zauważyła, że leżący obok mężczyzna ma włosy w odcieniu kasztanu. Piękna barwa, ale przecież jego fryzura powinna być kruczoczarna! Co to ma być do jasnej cholery?!
  I nagle do jej świadomości zaczęły się wdzierać obrazy  minionej nocy. Jechali do domu. Było późno. Wypity alkohol sprawiał, że mówiła to co myśli i nie potrafiła dłużej walczyć z tym co czuje. On czuje to samo do niej. Jakie szczęście znaleźć swoją miłość po latach! Niesamowite jak ich drogi potrafiły się znowu zejść…
  Co ona myśli?! Jakie szczęście?! Co z Williamem.. Przecież nie może go ot, tak sobie rzucić. Jego również kocha, ale to taka inna miłość.. Nie może mu tego zrobić. Musi przestać krzywdzić ludzi.
  Ulrich otworzył powoli oczy. Na początku zdziwił się zauważając u swojego boku kobietę o czarnych jak noc włosach i bladej, delikatnej cerze. Wszystko pięknie gdyby nie to, że ona skuliła się w kłębek, a po jej policzkach płynęły łzy.
- Czy… czy zrobiłem coś nie tak? – zapytał przerażony.
- To nie twoja wina. Ale dobrze wiesz… Ja.. Nie możemy być razem. Nie mogę skrzywdzić Williama. – odpowiedziała drżącym głosem.
- Ale możesz krzywdzić siebie?
- Co? – wymamrotała zdziwiona.
- Przecież widać, że go nie kochasz. Jaki jest sens bycia z kimś kogo się nie kocha? – zapytał szukając wzrokiem swojej koszuli.
- Ale ja go kocham… Tylko inaczej. – zasępiła się.
- Wiesz, wstałbym już ale nie wiem gdzie są moje ubrania – powiedział i mimo woli obydwoje się zaśmiali.
  Ponieważ pod poduszką znajdowała się jej koszula nocna szybko ją założyła i wstała. Ulrich położył się wygodnie i nakrył się kołdrą.
- Chce mi się spać.
  Yumi wzruszyła ramionami i wyszła na korytarz. Przy samych drzwiach znajdowała się koszula której szukała a spodnie były  w połowie długości pomieszczenia. Przechodząc kobieta przejrzała się w lustrze. Wydawało jej się, że jest jakaś brudna.. Zrobiła coś bardzo niedobrego. Dobra, teraz o tym nie myśl bo się jeszcze bardziej rozkleisz.
  Wzięła odzież i wróciła do sypialni. Ulrich dalej leżał. Oczy miał zamknięte a po jego ustach błąkał się delikatny uśmiech. Japonka delikatnie odchrząknęła i rzuciła mu jego ubrania prosto w twarz na co znowu się roześmiali.
- Dobra to ja wyjdę, żebyś mógł się przebrać. – oznajmiła.
- Nie musisz. – odparł.
  Mimo to wyszła i skierowała się w stronę kuchni. Nastawiła wodę na kawę a na talerz wyłożyła dwie bułki drożdżowe.  Posprzątała trochę, żeby to jakoś wyglądało. Co ona ma teraz zrobić?! Wściekła na samą siebie, że komplikuje tak swoje życie włożyła brudny widelec do zlewu. William wraca dzisiaj wieczorem. I co ma  udawać, że nic się nie stało? Brzydzi się samej siebie. To okropne jak mogła go zdradzić…
- Dostanę przez ciebie zawału – krzyknęła Yumi i uderzyła go lekko w ramię. Nie żeby coś poczuł.
- Wybacz, ale tak ładnie sprzątasz, że nie chciałem przeszkadzać. – mrugnął. 
- No to co, jemy? – zapytała chcąc zmienić temat.
- Po nocy pełnej wrażeń nie ma nic lepszego niż dobre śniadanie.
  Słysząc te uwagę Yumi spłonęła szkarłatnym rumieńcem  i usiadła przy stole.


***

- Odd, weź tak nie hałasuj jest wcześnie – jęknęła Ania zagrzebując się pod kołdrą.
- Jeżeli chcesz zdążyć do pracy to radzę ci wstać. – mruknął szukając ulubionego misia Francesca. 
  Ania wstała i z prędkością błyskawicy umyła się, przebrała się w czyste ubrania a lekarski mundurek schowała do torby.
- Jutro cały dzień mam wolny na wesele. – rzuciła przez ramię i pobiegła w kierunku samochodu.
  Prowadziła auto trochę zbyt szybko. Martwiła się, że nie zdąży, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Przebrana już weszła na swój oddział. Była niesamowicie szczęśliwa mogąc patrzeć na swoją plakietkę na której widniał napis „lek. med. Anna Della Robbia”.
- Doktor Anno, to nowy lekarz czy mogłaby go pani oprowadzić po oddziale?
  Stał przed nią przystojny mężczyzna, brunet o pięknych czarnych oczach. Wysoki i umięśniony.
- Jestem Leo miło mi. – uśmiechnął się rozbrajająco.
 

***
 Po tym jak Ulrich od niej wyszedł nie wiedziała co ze sobą począć. Kiedy był blisko niej, nie miała problemów z odgonieniem natrętnych myśli, jednak teraz uparcie do niej powracały. Co ona zrobiła? Jak ma teraz postąpić? I tak w kółko.. Można zwariować.
  Ścieląc łóżko przypomniała sobie co się działo tej nocy. Czy do końca życia będą dręczyły ją wyrzuty sumienia? Przed wyjściem powiedziała Ulrichowi, że jeszcze nie wie jak postąpi, ale prawdopodobnie nie zostawi Williama. Na razie nic mu nie powie. Niech dobrze się bawią na weselu, później wyzna mu prawdę i poprosi o wybaczenie. Oby zrozumiał.. Ale co tu jest do rozumienia?!
- Cześć, kochanie! – usłyszała znajomy głos.
  Wszedł do sypialni, przytulił ją mocno i pocałował w czoło jak małą dziewczynkę. Rzucił na łóżko torbę ze swoimi rzeczami i rzekł:
- Jak tam nie nudziłaś się beze mnie?
- Nie. – odpowiedziała spięta.
- Co ty nagle zbladłaś?
- A tak jakoś mi słabo – odpowiedziała i wyszła do łazienki.
  Przejrzała się w lustrze. Rzeczywiście nie wygląda za dobrze. Nie potrafi kłamać. Wyrzuty sumienia zżerają ją od środka, ale postanowiła wytrzymać jeszcze dwa dni. Dwa dni i wszystko mu powie. I znowu będzie tak jak dawniej i będą szczęśliwą parą.
- Hej, czy mogłabyś mi coś zrobić do jedzenia? Padam z głodu.
- Już idę. – uśmiechnęła się i ruszyła w stronę kuchni.
  William przyglądał się jej jak odchodzi. „Jakie szczęście, że ją mam” pomyślał.


***

- Nie denerwuj się tak. – powiedział Jeremy przytulając Aelitę.
- Nie denerwuj?! Chyba żartujesz sobie. Jutro bierzemy ślub, zobaczę cały klan Belpois i sama stanę się jedną z nich a ty mi się każesz nie denerwować! – warknęła.
  Mężczyzna westchnął. Ona tak bardzo to wszystko przeżywa. Biedactwo od kilku dni tylko to zajmuje jej myśli. Z tych nerwów wysprzątała dokładnie całe mieszkanie, narobiła zakupów i uzupełniła dokumentację do pracy chociaż mają przecież póki co wolne.
- Nie przesadzaj.. – szepnął jej do ucha.
- No dobra. Masz racje, przesadzam, ale tylko trochę.
- Mam pomysł. Pozbądźmy się tej traumy i obejrzyjmy coś w telewizji – włączył telewizor.
   Oglądali jakiś program o zwierzętach. Właściwie nie liczyło się co robią, ważne, że są razem. Tego byli pewni obydwoje. Pewni również tego, że podjęli słuszną decyzję, a ich małżeństwo będzie jedną z najlepszych rzeczy w ich życiu. 


---------------------------------------------------------------
Witajcie kochani! Na sam początek pragnę serdecznie wszystkim Was podziękować za cudowne komentarze pod ostatnim postem! Naprawdę bardzo się cieszę.. 
Dziękuję za miłe słowa Gosi, Oliwce Nowak, Kasik, Elsie, Martynice, Miko Medi, Patrisce, Jane,  Anonimowym czytelnikom i wszystkim osobom które kiedykolwiek to zajrzały. To dzięki Wam to opowiadanie istnieje. 
Do jak najszybszego napisania.
Iliza. 
 

11 komentarzy:

  1. Pierwszy!!!:)
    Dzięki za podziękowanie:D.
    Twój blog jest NAJLEPSZY ze wszystkich

    PS
    Wow, już 30 rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgłoś swój blog do głosowania na najlepszy blog o KL w listopadzie (w spisie opowiadań o Kod Lyoko jest informacja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, normalnie nie mogę przestać się wyszczerzać, Boże kochany, dziękuję za dedykację..abuebdte...to takie cudowne.;33 Nie zasługuję jednak na to, żeby właśnie mnie było dedykowane takie cudo.;3 Jesteś taka kochana.<33 Kocham Cię najdroższa przyjaciółko.;) Tak, nasze wielogodzinne rozmowy na gg są bezcenne.<3 Rozdział: GENIALNY, jak zwykle.:* Nie wiem czemu, ale mam pewne obawy co do tego nowego lekarza. xD No i niedługo ślub Aelity i Jeremiego.;33. No i oczywiście najbardziej jestem ciekawa czy związek Yumi i Williama przetrwa czy może Ulumi wróci.;33 Czekam na next.<333

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki! jesteś super! Naprawdę mi się miło zrobiło, ale najwięszką radość sparwiłąś mi dodając kolejny genialny rozdział w twoim wykonaniu! Po prostu super!
    Dzięki, za podziękowania :)
    Martynika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dzięki, za podziękowania :)" - Ej, to mój tekst :D

      Usuń
  5. świetnie piszesz i kocham twojego bloga jak i twoje opowiadania więc nie pozwole ci go zamknąć! pozdrawiam wszystkich! kasik :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje za podziękowanie ( takie masło maślane).Przepraszam z góry za to, że długo nie komentowałam ale co tu dużo mówić, jak zwykle piękny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastrzegam sobie do tego tekstu prawa autorskie:).

      Usuń
  7. Jesteś Super! Twoje wpisy są Super! W ogóle wszystko jest SUPER!!! Wybacz, że od razu nie komentowałam (zakaz na kompa). I dzięki za podziękowanie! (Miko Medi sorki nie umiałam inaczej) Uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, genialnie!!! Czytałam ten i późniejszy post - teraz komentuję.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj kochana! Ten rozdzial był taki wspaniały *-* Nie mogę się otrząsnąć...
    Badzo mi się podobało, kocham twoje opowiadania; są takie emocjonujące i magiczne. Przepraszam, że dopiero teraz to komentuję, ale nie miałam czasu...
    Dziękuje za podziękowania <3 To takie miłe.
    Mam nadzieję, że twoja twórczość Cię nie opuści.
    P.S Przepraszam, że pisze z anonima, ale niestety nie mogę się zalogować :(
    /Patriska

    OdpowiedzUsuń